Usiadłam obok Justina na kanapie w jego salonie. Brunet objął mnie, a ja położyłam głowę na jego torsie.
- I jak tam spotkanie z Tomem? – zapytał.
- Właściwie, to było całkiem miło. Zabrał mnie do restauracji, bardzo dużo rozmawialiśmy, świetnie się dogadujemy. Opowiedział mi o mamie, w końcu ja niewiele o niej wiedziałam, tyle co z wymyślonych historyjek mojej ciotki. Ona zawsze mówiła, że jestem do niej bardzo podobna, bardzo nieśmiała i strachliwa. Tom uznał, że była pewna siebie i odważna, zawsze walczyła o swoje, nawet jak nie miała racji. Zupełnie taka, jaka ja zawsze chciałam być. Mój ojciec jest wyjątkowo otwarty i uprzejmy. Naprawdę go polubiłam.
- To dobrze. Ale jesteś pewna, że jest tym kim mówi? To podejrzane.
- Jus, nie przesadzaj. Też na początku się bałam, ale dlaczego miałby udawać mojego tatę, co miałoby mu to dać?
- Musisz mi wybaczyć Frees, po prostu się bardzo martwię – uśmiechnął się i pocałował mnie czule w policzek.
- Nie gniewam się skarbie – odwzajemniłam uśmiech i cmoknęłam go w usta. – I rozumiem o co chodzi.
- Co chcesz oglądać?
- Wybierz coś – poprosiłam.
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Kiedy ja zasnęłam? Leżałam na kanapie w salonie Justina, na jego kolanach, on spał. Musiałam usnąć, kiedy oglądaliśmy film. Ostrożnie się podniosłam, po chichu wzięłam swoją torbę i na palcach poszłam do łazienki. Niestety już z przyzwyczajenia, trzasnęłam drzwiami. Z nadzieją, że nie obudziłam Jusa zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Kiedy byłam w samej bieliźnie, usłyszałam kolejne trzaśnięcie drzwi, tylko tym razem nie ja to zrobiłam. Chwyciłam butelkę wody, która nie wiadomo jak się tu znalazła i ruszyłam schodami w górę, skąd dobiegało światło. Czy to możliwe, żeby ktoś się włamał do domu Justina? Przecież on jest bardzo chroniony, kamery, mnóstwo ogromnych facetów w czarnych ciuchach i te sprawy. Otworzyłam drzwi od łazienki na górze i z całej siły uderzyłam Justina butelką w głowę.
Chwilka. Justina?
O mój Boże. Justin. Czy ja go zabiłam? Leży, jedynie w bokserkach, nieruchomo na ziemi.
- Justin? – szepnęłam i padłam przy nim na kolana. – Jejuś, skarbie, nie chciałam. Żyjesz?
- Czemu próbowałaś mnie zabić, Frees? – zapytał się Jus. Chyba go nie uszkodziłam.
- Myślałam, że ktoś się włamał, przepraszam – wyznałam. – Kotku, nic ci nie zrobiłam?
- Poza wielkim siniakiem i bólem głowy, chyba nie. Spokojnie Freesia, nic mi nie jest. Tylko nie płacz – poprosił, kiedy zobaczył moje szklane oczy. – Wiem jak możesz mi to wynagrodzić – uznał, przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Odwzajemniłam pocałunek, a po chwili odsunęłam się.
- Kocham cię, Justin.
- Ja ciebie też, Frees. Wyglądasz wspaniale skarbie – powiedział mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem, zatrzymując się na biuście.
- Dzięki... To może ja już pójdę... – wstałam.
- Nie! Znaczy, bo może coś mi jeszcze jest, może zemdleję, a ty nie będziesz o tym nic widziała... – zaczął się tłumaczyć i również się podniósł.
Zaśmiałam się pod nosem. Położyłam ręce na jego karku, a on swoje na moich biodrach. Musnęłam delikatnie jego usta. Przyciągnął mnie bliżej i pogłębił pocałunek, który z każdą kolejną chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, a dłonie Jusa, nawet nie wiem kiedy, znalazły się na moich pośladkach. Podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Poszedł ze mną do swojej sypialni i rzucił na łóżko. Położył się obok i zaczął całować moją szyję, wyszeptując co chwilę jak bardzo mnie kocha, a mnie przechodziły cudne ciarki. Lewą rękę trzymał najpierw na szyi, którą potem przeniósł na piersi. Zanim się zorientowałam oboje byliśmy całkiem nadzy.
Obudził mnie delikatny, męski głos.
- Dzień dobry skarbie. Śniadanko do łóżka dla mojej kochanej kotki.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzącego obok mnie Justina, z tacą na kolanach.
- Hej misiu - powiedziałam, unosząc kąciki ust.
- Jak tam noc? - zapytał, uśmiechając się seksownie.
- Cudnie kotku - oznajmiłam, przypominając sobie całą wczorajszą noc ze szczegółami. - A twoja?
- Również, najlepsza ze wszystkich dotychczasowych.
- Moja też.
Justin położył się obok i zjedliśmy razem posiłek, co chwilę całując się i szepcząc czułe słówka. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, żeby sprawdzić godzinę. Okazało się, że właściwie powinniśmy jeść już obiad. Nie przejęłam się, odłożyłam talerze na szafkę nocną i przytuliłam mojego chłopaka.
- Kocham cię - szepnęłam i złożyłam pocałunek obok jego obojczyka, bo właśnie na takiej wysokości znajdowała się moja głowa.
- Ja ciebie też, Frees.
- Co dzisiaj robimy? - zapytałam.
- Szczerze, to chciałem poprosić cię o pomoc przy napisaniu piosenki.
Uśmiechnęłam się. Justin chce, żebym mu pomogła w muzyce? Przecież on jest ode mnie sto razy lepszy.
- Czuję się zaszczycona.
Naciągnęłam na siebie szarą koszulkę i krótkie czarne spodenki. Biebs siedział już na dole przy pianinie. Do ręki wzięłam telefon i zaczęłam pisać smsa do Angel, nie zauważając, że zbliżam się do schodów. Wiedziałam, że jestem niezdarą, ale żeby spaść?
_________
Hej, Cześć, Witajcie <3
Przepraszam, że tak długo czekaliście ;c Ale w końcu dodałam <3 Jak się podoba?
ZAPRASZAM : JUSTIN-AND-BELLA.BLOGSPOT.COM --> MÓJ DRUGI BLOG. <33
Zależy mi na Waszych opiniach, wiecie, więc proszę komentujcie. Tu i tam ;*
A co do "sceny łóżkowej" xd, to chyba nie macie mi za zle, ze jej nie opisałam, prawda? xd nie mam doświadczenia, ale jeśli kiedys chciałbyście, to mogę spróbować xd Co o tym sądzicie? <3
Do następnego ;*
♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :D
świetny <3 kocham twojego bloga ♥
OdpowiedzUsuń