INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 33. "Ledwo co cię odzyskałem, nie chcę cię znowu stracić"

Nie zamykając drzwi, usiadłam na łóżku tuż obok śpiącego Tosta. Rozejrzałam się po pokoju, w którym nie byłam przez tydzień. Na meblach pozbierało się trochę kurzu. Weszłam do łazienki i z szafki wyjęłam ściereczkę, którą zaczęłam zbierać pył z biurka. Włączyłam do tego moją ulubioną listę odtwarzania na iPodzie. Po około dwudziestu minutach skończyłam i położyłam się przy moim kotku, Toście. W tej chwili ktoś zapukał we framugę drzwi. Zerknęłam w jej stronę. Stał tam Justin z Jonathanem. Wstałam, przytuliłam Johnego na powitanie i pocałowałam delikatnie Justina w usta.
- O czym chciałaś porozmawiać skarbie? – zapytał Jus, siadając obok Johnego na ziemi. Nie mogli spocząć na łóżku, kanapie, ani krzesłach, bo po co? To ja tu preferuję podłogę. Uklęknęłam naprzeciw nich.
- O czym rozmawialiście? O co chodzi? – spytałam.
- Tylko o to chciałaś zapytać? – zaśmiał się Johny.
Co go tu śmieszyło? Mój chłopak i były chłopak wychodzą „pogadać”. No i jak się tu nie martwić. Dokładnie przyjrzałam się obu, nie było śladów bójki, czyli nie jest źle.
- Frees, spokojnie – Justin zauważył mój zaniepokojony wyraz twarzy. – Rozmawialiśmy... no, wiesz...
- Przeprosiłem Justina i wszystko sobie wyjaśniliśmy – przerwał mu Jonathan.
- To znaczy? Co sobie wyjaśniliście?
- Jeju, no Frees, takie męskie sprawy – powiedział Justin.
- Mówcie, no – poprosiłam.
- Chodziło o Ciebie. O to, że ty i ja się tylko przyjaźnimy i nic innego między nami nie ma. Rozmawialiśmy też o tym, że jeśli tylko włos ci z głowy spadnie, to Justin za to zapłaci, nic ciekawego, Freesia – wyjaśnił mi Johny.
Kochani, tak się o mnie troszczą. Dobrze, że porozmawiali, nie chciałam, żeby w naszej paczce, do której należał również mój przyjaciel, były jakieś konflikty.
- To wszystko? – oboje kiwnęli głowami. – W takim razie możecie iść na dół, ja się ogarnę, bo jeszcze nie miałam okazji zmyć z siebie tego szpitalnego zapachu i w ogóle. Jak skończę, to do was wrócę.
Wstałam, a Justin podszedł do mnie, wyszeptał do ucha „do zobaczenia” i pocałował czule w usta. Johny posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam i oboje wyszli. Ja wzięłam z garderoby białe legginsy w czarną panterkę oraz długą, szarą bokserkę i bieliznę. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Puściłam na siebie ciepłą wodę i umyłam dokładnie ciało żelem o zapachu malin oraz włosy szamponem waniliowym. Następnie wytarłam się, a skórę posmarowałam masłem kakaowym. Umyłam zęby, w twarz wklepałam krem oraz pomalowałam rzęsy. Ubrałam się, rozczesałam włosy, które już odrobinę przeschły i po godzince spędzonej w łazience zeszłam na dół. Chłopacy siedzieli rozwaleni na kanapie, oglądali coś w telewizji i nawet nie zauważyli, że już jestem gotowa. Jess i Angel buszowały w kuchni.
- Co robicie? Mogę pomóc? – zapytałam, podchodząc do blatu.
Jessica właśnie wyjmowała coś z lodówki, a Ang wyciągała z szafki dużą, szklaną miskę.
- Przygotowujemy właśnie kawałki kurczaka w krakersach, do tego coś do przegryzienia, coś lekkiego. Może zrobisz sosy i sałatkę? – zaproponowała brunetka. – Ty robisz wszystko takie pyszne!
- Okej – powiedziałam i zaśmiałam się. Wyjęłam pomidory koktajlowe z lodówki, ogórki, cukinię i czerwoną cebulę. – Angel, ty zajmij się kurczakiem, Jess, ty pokrój proszę ogórka w drobną kostkę, pomidorki na ćwiartki, a cebulę w piórka.
- Jasne – rzuciły obie na raz i zachichotały.
Ja wzięłam się za sosy. Zajrzałam do lodówki i wzięłam potrzebne produkty. Do jednej małej miski nałożyłam trochę śmietany i musztardy oraz odrobinę majonezu. Pokroiłam korniszony w bardzo małe i drobne kawałki i dodałam do reszty. Wymieszałam i wstawiłam do lodówki. Jeden gotowy. Do miksera wrzuciłam trochę grejpfruta, papryczki chili, czerwonej i zielonej. Pokroiłam pomidora i posiekałam kolendrę. Dodałam trochę miodu, szczyptę soli, pieprzu i cukru, do złączenia smaków i wlałam ciut octu winnego. Zmiksowałam i przełożyłam do kolejnej miski. Czosnek przecisnęłam przez wyciskacz, do miski, w której był już gęsty jogurt naturalny. Wsypałam szczyptę przypraw i gotowe.
Teraz do ręki wzięłam deskę, której używała Jess, i warzywa wrzuciłam do miski. Starłam cukinię na chude paski i dodałam. Do tego odrobina soli, pieprzu i octu winnego. Sałatka gotowa.
Angel wyjmowała właśnie z piekarnika kawałki piersi z kurczaka, które wcześniej panierowała w oleju pomieszanym z przyprawą i pokruszonymi krakersami. Wszystko ułożyłyśmy na tacach i zaniosłyśmy do salonu i postawiłyśmy na ławie przed kanapą i fotelami.
Kiedy chciałam usiąść obok Justina, ten złapał mnie za biodra, posadził sobie na kolanach i cmoknął w policzek.
- Co oglądamy? – zapytała Angel. – Może...
- Ja chcę „Piękną i Bestię”! – zaproponowałam.
Jest to jedna z moich ulubionych bajek Disneya i chyba najpiękniejsza. Pokazuje, że nieważny jest wygląd, tylko wnętrze człowieka. Od zawsze w to wierzę. Niestety nie wszyscy ludzie podzielają moje zdanie.
- Jestem za – powiedziała Ang.
I w końcu udało nam się namówić wszystkich i oglądaliśmy moją ulubioną bajkę, zajadając. Zjadłam więcej niż powinnam, ale twardo siedziałam na kolanach Jusa, obejmując go.

Zmyłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy i weszłam pod prysznic. Umyłam się i ubrałam różową piżamę. Poszłam do łóżka i zaczęłam czytać. Dostałam sms' a od Toma. Mój ojciec musiał wyjechać na trzy miesiące i właśnie poinformował mnie, że wrócił. Zapytałam czy moglibyśmy się jutro zobaczyć. Zgodził się. Umówiliśmy się na godzinę czternastą, przyjedzie po mnie i gdzieś mnie zawiezie. Poszukałam o nim trochę informacji w Internecie. Tak, jak mówił pracuje w szpitalu. Jest diagnostykiem. Ma trzydzieści dziewięć lat, choć wygląda naprawdę wyjątkowo młodo. Facebook powiedział, że Tom nikogo nie ma. Znalazłam kilka zdjęć z kotem i psem, czyli lubi zwierzęta, tak jak ja. W polubieniach zobaczyłam Michaela Jacksona, Deep Purple, Béyonce i wiele innych. Słucha ciekawej muzyki. Był też w Paryżu, bo miał parę zdjęć przy wieży Eiffela czy nad Sekwaną.
Tom wydaje się naprawdę miłym człowiekiem, ale ciągle do mnie nie dociera, że to może być mój prawdziwy, biologiczny ojciec. To niewiarygodne. Była dopiero dwudziesta druga, więc zadzwoniłam do Justina.
- Tak, skarbie? – odebrał.
- Hej. Umówiłam się na jutro z Tomem. Sama się sobie dziwię, że zaufałam obcemu mężczyźnie, ale... Czuję z nim jakąś taką więź.
- A gdzie jedziesz, o której i o której wracasz? Wiesz, po prostu bardzo się o ciebie boję Freesia, ledwo co cię odzyskałem, nie chcę cię znowu stracić.
- Spokojnie – uśmiechnęłam się, chociaż dobrze wiedziałam, że Justin mnie nie widzi. – Jestem pewna, że nic się nie stanie, jak tylko się dowiem, to powiem ci gdzie jedziemy i o której wracam. Wyjeżdżam o czternastej.
- Frees, chcesz może... – zająknął się trochę, jakby się czymś stresował. – Przyjść potem do mnie i może, jeśli tylko chcesz, bo jak nie, to rozumiem, kotku. Bo nie musisz, ja tylko pytam, bo to nic takiego i...
- Wykrztuś to! – poprosiłam.
- Może chcesz zostać u mnie na noc? – zapytał tak szybko, że nie wiem, jakim cudem go zrozumiałam.
- No okej, kotku. To napiszę ci jak będę wracała.
Chociaż za nami trzy ponad trzy miesiące całkowitej rozłąki, nasze kontakty są teraz jeszcze lepsze niż przedtem. Tylko fizycznie jesteśmy jakoś tak daleko. Nasze pocałunki, to tylko delikatne muskanie warg, nic bardziej namiętnego. Justin się chyba boi, a do mnie wciąż nie dociera, że znowu jesteśmy razem.
Porozmawialiśmy jeszcze tylko krótką chwilę, bo byłam wyjątkowo zmęczona dzisiejszym dniem. W końcu mogę się wyspać w moim łóżku. Bez jakichkolwiek niepotrzebnych myśli, Morfeusz porwał mnie do swojej magicznej krainy.
Włożyłam czarną krótką spódniczkę w białe grochy, która znajdowała się tuż pod talią, a do tego jasnoturkusową bokserkę i ciemne baleriny. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół. Jess właśnie przygotowywała obiad.
- Freesia, zjesz przed wyjściem? – zapytała. – Za pięć minut będzie gotowe.
- Jakąś małą porcję, z chęcią – uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
Usiadłam w salonie i wyjęłam z kieszeni telefon. Napisałam do Justina: „Stresuje się trochę, powiedz, że będzie dobrze”. Szybko dostałam odpowiedź: „Jasne, wszystko się ułoży, Frees. Kocham Cię.” Wstukałam w kolejnego smsa, że ja go też i wysłałam.
Tuż po tym, jak zjadłam, Tom zapukał do drzwi. Wzięłam torebkę i wyszłam.
____
Hej <3 wybaczcie, że mnie nie było dość długo, ale nie miałam internetu ;cc
Zdecydowałam, że będę kontynuowała tego bloga i będę pisała następnego. Również z Jusem. :* Nie wiem jak ogarnę, ale mam nadzieję, że mi się uda oraz, że przypadnie Wam do gustu <3 Jak tylko wygląd będzie gotowy oczywiście podam Wam linka ;**
Jak tam u Was?
Kochane, bardzo, bardzo, baaaardzo proszę Was o komentarze, naprawdę, jest to dla mnie wielka motywacja, a pod ostatnim są tylko 4! Co się z Wami dzieje? Pod jednym jest 17! To dla mnie naprawdę bardzo ważne! <3
Do następnego, buziaki ;* 

11 komentarzy:

  1. meeega <3 jestem ciekawa co dalej, świetnie piszesz, oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest Meega, dziewczyno, nie zmarnuj tego!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swieta racja;)

      Usuń
    2. Kiedy następny rozdział? Czekam! :*

      Usuń
    3. Te opowiadania są świetne. Blog jest mega. zazdroszczę, też bym chciała tak pisać<3

      Usuń
  3. Świetnyyy , czekam na następnyy szybko !! < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super jesteś najlepsza ! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty, z niecierpliwością czekamy na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń