- O czym chciałaś pogadać? – zapytał, nawet na mnie nie patrząc. Siedział w dość dużej odległości ode mnie. Przysunęłam się do niego, tak, że stykaliśmy się nogami na całej długości ud. Zerknął na moment w moje oczy, ale po chwili znowu odwrócił wzrok. – Freesia, o czym chciałaś pogadać? – powtórzył swoje pytanie.
Nie miałam zamiaru odpowiadać. Jeśli było to możliwe, to usiadłam jeszcze bliżej. „Popatrz na mnie” – szepnęłam. Spojrzał na mnie delikatnie. Ostrożnie położyłam prawą dłoń na jego karku i spoglądałam w jego cudownie niebieskie oczy.
- Freesia, co ty robisz? – zapytał zdezorientowany Jonathan, ale również przybliżył się do mnie i objął w talii. Uśmiechnęłam się nieśmiało i oparłam się czołem o jego czoło. – Czy ty...?
Spróbował mnie o coś zapytać. Nawet nie miałam zamiaru wiedzieć czego ode mnie chciał. Po prostu go p o c a ł o w a ł a m. Od razu to odwzajemnił, uśmiechając się lekko. Muskał ustami moje wargi, a ja robiłam to co on, ale bez większego zainteresowania. Próbowałam włożyć w to jakieś uczucia, ale nie wychodziło mi to. Johny tego nie wyczuł. Na szczęście. Odsunął się ode mnie o milimetry.
- Przecież jeszcze niedawno nie chciałaś... – zaczął.
- Ale zmieniłam zdanie. Naprawdę cię lubię, Johny – uśmiechnęłam się i kolejny raz go pocałowałam.
- Ja ciebie też, Freesia.
Wstałam z łózka i przeciągnęłam się. Za godzinę jestem umówiona z Jonathanem. Układam nam się dobrze. Jesteśmy razem już ponad miesiąc. Rzadko się kłócimy, a on jest bardzo delikatny. Świetnie się rozumiemy, ale chyba dalej nie kocham go jak chłopaka. Ciągle nad tym pracuję.
Poszłam do garderoby po ubrania i do łazienki. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze. Ten związek mnie zmienił. Zaczęłam się naprawdę uśmiechać, ale... Ciągle się samookaleczam, nie umiem przestać. Tak samo jak nie umiem nie opychać się i nie wymiotować. Jestem zbyt słaba.
Umyłam się, a następnie ubrałam krótkie dżinsowe spodenki i białą bokserkę, do tego czarne baleriny, a na lewym nadgarstku zawiązałam turkusową bandankę, która miała zakryć świeże ślady. Do tylnej kieszeni włożyłam telefon i zeszłam na dół. Jess rozmawiała z kimś przez komórkę, a Angel przygotowywała śniadanie. Postanowiłam jej pomóc. Ułożyłyśmy wszystko na stole i usiadłyśmy.
- Z kim rozmawiałaś? – zapytałam Jessici, po kilku minutach rozmowy.
- Z Chrisem – powiedziała swobodnie. – Justin wrócił... – natomiast, to zdanie wykrztusiła z trudem. Oczy momentalnie zaszły mi łzami.
- Wybaczcie na moment.
Wstałam i szybkim krokiem poszłam do łazienki w moim pokoju. Osunęłam się na ziemię po drzwiach i zaczęłam płakać. Czemu Justin musiał wrócić? Do jasnej cholery, przecież dopiero wszystko zaczęło się układać! Zdjęłam opaskę z ręki i wzięłam żyletkę. Szybkim ruchem przejechałam nią kilka razy po skórze. Chyba wbiłam ją zbyt głęboko. Tak bardzo nigdy mnie nie bolało. Z ran sączyła się krew, ale nie byłam w stanie jej zatamować z żaden sposób. Kapała z ręki na podłogę. Zaczęło kręcić mi się w głowie i miałam ciemność przed oczami. Usłyszałam pukanie do drzwi i nie mam pojęcia, co działo się dalej.
Napisałem sms’ a do Chrisa i zapytałem czy będzie w skateparku za 15 minut. Odpisał, że jedzie do szpitala. Od razu zadzwoniłem.
- Stary co jest? – zapytałem z przerażeniem.
- Nic co mogłoby cię zainteresować – odpowiedział chłodno.
- Beadles gadaj co jest!
- Freesia jest w szpitalu. Jeśli jeszcze ci na niej choć trochę zależy to przyjedź. Zaraz napiszę ci gdzie dokładnie jest – rzucił i rozłączył się.
Za chwilę dowiedziałem się gdzie znajduje się Freesia i od razu ruszyłem do szpitala. Co ona mogła sobie zrobić? Do jasnej cholery! Przecież miała Jess i Angel, poza tym, Chris nieraz mówił mi, że spotyka się z jakimś chłopakiem. Może to przez tego drania. Co on mógł jej zrobić? Nie wiedział jaka Freesia jest delikatna? Z nią trzeba uważać. Z resztą, co mnie to obchodzi. Idę się tylko dowiedzieć co jej jest. Mogę sobie to przynajmniej wmawiać.
Wyszedłem z auta i pobiegłem schodami na drugie piętro. Nie miałem czasu, żeby czekać na windę. Zapukałem do sali 269 i uchyliłem drzwi. Oczy Jessici, Angel, Chrisa, Chaza, Ryana i pewnego blondyna spoczęły na mnie. Dziewczyny siedziały tuż przy łóżku i trzymały ją za ręce. Za nimi stali moi kumple i owy blondyn. Głowa Freesii obróciła się delikatnie, zobaczyła mnie kątem oka. Jej widok ukuł mnie w serce. Leżała tam blada, wyraźnie osłabiona, podpięta do kroplówek i innych urządzeń. Pod oczami miała wielkie fioletowe cienie, a jej kości policzkowe były okropnie wystające, jakby nie jadła od miesięcy. Momentalnie odwróciła twarz, a coś na ekranie urządzenia podłączonym do niej zaczęło pulsować i pikać, wydobyła z siebie cichy dźwięk:
- Niech on stąd wyjdzie.
- Freesia, on przyszedł Cię odwiedzić – w mojej obronie stanął Christian.
- Ale ja go nie chcę tu widzieć! – krzyknęła, a monitor wydobył z siebie szybsze pikanie.
- Chcę tylko pogadać, Freesia... – zacząłem, ale brutalnie mi przerwano.
- Jak nie chce, to nie chce! Zostaw ją i wynocha! – wrzasnął blondyn.
Angel wstała z miejsca i wyszła ze mną na korytarz. Usiadła na krześle, a ja obok.
- Co się stało? – zapytałem.
- Pocięła się – odpowiedziała bez emocji w głosie. Dopiero teraz zauważyłem, że ma czerwone i opuchnięte oczy. Płakała. Dużo.
- Co? Jak? Czemu? – tego się nie spodziewałem. Może jakiś wypadek. Ale nie to. Freesia...
- Wróciłeś do Los Angeles. To był dla niej wystarczający powód. Wiesz, co się z nią działo, kiedy wyjechałeś? – spytała, a ja pokręciłem głową na „nie”. – Prawie nic nie jadła. A jak jadła, to wszystko lądowało w kiblu. Pierwszy okres czasu spędziła w łóżku jedząc litry lodów i zużywając tony chusteczek. Później odżyła. A wiesz dzięki komu? Dzięki Jonathanowi. Temu blondynowi, który właśnie na ciebie nawrzeszczał. Należało ci się. Ale to nic. Są, a raczej byli razem, do póki Johny nie zrozumiał, że ona wciąż kocha ciebie. A go traktuje jedynie jak przyjaciela. Znasz ją, wiesz, że jest wrażliwa. Jak mogłeś ją zostawić samą? Dlaczego? Justin, jak? Z nią trzeba postępować delikatnie. Ona cię kochała i chyba nadal tak jest. Spróbuj z nią pogadać. Będzie szczęśliwsza z tobą. Pomińmy fakt, że to przez ciebie tu trafiła. Z tego co wiem, kochacie się.
Zupełnie zignorowałem Ang i lecące z moich oczu łzy i wszedłem do sali. Stanąłem tuż obok Freesii i zerknąłem na nią.
- Daj mi trzy minuty – poprosiłem.
- I ani sekundy dłużej... – szepnęła, w jej oczach pojawiły się łzy i chyba zobaczyłem przez sekundę cień uśmiechu na jej twarzy. Wyszli wszyscy, oprócz Jonathana. – Johny, dam sobie radę.
_____
Baaaaardzo przepraszam, że rozdział dopiero teraz się pojawia, ale miałam co do niego ogromne wątpliwości i przez jakiś czas nie miałam dostępu do internetu ;c
Mam kawałek następnego, ale co do niego również mam wątpliwości. I powiem, że to już końcówka bloga ;c W najbliższym czasie zostawię Freesię i Justina. Ale nie zamierzam przestać pisać.
Gadu-Gadu mi się zepsuło nie chce mnie zalogować już któryś raz z kolei, wiec z nim kończę, wybaczcie ;c
Proszę o komentarze, Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna, zwłaszcza ta uzasadniona i rozwinięta ;)
Do następnego ;**
Baaaaardzo przepraszam, że rozdział dopiero teraz się pojawia, ale miałam co do niego ogromne wątpliwości i przez jakiś czas nie miałam dostępu do internetu ;c
Mam kawałek następnego, ale co do niego również mam wątpliwości. I powiem, że to już końcówka bloga ;c W najbliższym czasie zostawię Freesię i Justina. Ale nie zamierzam przestać pisać.
Gadu-Gadu mi się zepsuło nie chce mnie zalogować już któryś raz z kolei, wiec z nim kończę, wybaczcie ;c
Proszę o komentarze, Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna, zwłaszcza ta uzasadniona i rozwinięta ;)
Do następnego ;**
Że co kurwa?! Jak to kończysz?!
OdpowiedzUsuńNie wiem mam jakąś małą nadzieje że będziesz miałą dużo dużo dużo weny i będziesz pisała dalej! <3
Już myślałam że zapomniałaś o nas :(
Rozdział jest cudowny trochę krótki ale piękny!
Czekam na nn :*
Zapraszam do mnie:
sweet-secrets-ashley.blogspot.com (DOPIERO ZACZYNAM ;) )
xoxo
Nie koncz, to opowiadanie jest najlepsze!! Rozdzial jak zawsze z reszta jest meegaa, piekny i blagam nie koncz tego. :**
OdpowiedzUsuńCzytam od poczatku i podoba mi sie baaardzo:)
OdpowiedzUsuńW koncu doczekalam sie rozdzialu! Dobrze opisany, jak dla mnie tylko za malo dramaturgii :D Czekam z niecierpliwoscia na nastepny:)
Zamierzasz potem pisac jeszcze bloga? Mozna sie z Toba jakos skontaktowac?:>
Zapraszam tez do mnie, choc tematyla nie JB-owska, ale moze Cie zainteresuje..:)
questmyself.blogspot.com
sparkle-hope.blogspot.com
weź, prooszę, nie kończ, błagam, to jest cudowne, proszę.......... :CC
OdpowiedzUsuńdla nas nie masz czasu bo Jonatan wiec konczysz ? kiedys pisanie sprawialo ci przyjemnosc ale teraz pewnie Jonkowi sie to nie podoba i trzeba zroboc tak jak on chce prawda ?
OdpowiedzUsuńNie, nie prawda. Już dawno planowałam zakończyć historię Freesii i Justina, może jeśli wpadnie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł, to z chęcią będę kontynuowała pisanie tego bloga. Poza tym miałam zamiar pisać inne blogi. Możliwe, że również związanie z Justinem. Jonatanowi nic do tego czy piszę, czy nie. Chcę to robić i będę. To moja pasja, a jak Jonatanowi nie pasuje tematyka, to niech tego nie czyta, to chyba logiczne, tak? Następnym razem jak będziesz chciała się czepiać mojego chłopaka, to chociaż proszę, podpisz się ;*
Usuń