INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 31. "Leżała tam blada, wyraźnie osłabiona, podpięta do kroplówek i innych urządzeń."

Blondyn usiadł obok mnie na łóżku, ale był jakiś przygnębiony. Może przez tę sytuację, która między nami dzisiaj zaszła. Może dlatego, że nie chciałam go pocałować. To pewnie to.
- O czym chciałaś pogadać? – zapytał, nawet na mnie nie patrząc. Siedział w dość dużej odległości ode mnie. Przysunęłam się do niego, tak, że stykaliśmy się nogami na całej długości ud. Zerknął na moment w moje oczy, ale po chwili znowu odwrócił wzrok. – Freesia, o czym chciałaś pogadać? – powtórzył swoje pytanie.
Nie miałam zamiaru odpowiadać. Jeśli było to możliwe, to usiadłam jeszcze bliżej. „Popatrz na mnie” – szepnęłam. Spojrzał na mnie delikatnie. Ostrożnie położyłam prawą dłoń na jego karku i spoglądałam w jego cudownie niebieskie oczy.
- Freesia, co ty robisz? – zapytał zdezorientowany Jonathan, ale również przybliżył się do mnie i objął w talii. Uśmiechnęłam się nieśmiało i oparłam się czołem o jego czoło. – Czy ty...?
Spróbował mnie o coś zapytać. Nawet nie miałam zamiaru wiedzieć czego ode mnie chciał. Po prostu go p o c a ł o w a ł a m. Od razu to odwzajemnił, uśmiechając się lekko. Muskał ustami moje wargi, a ja robiłam to co on, ale bez większego zainteresowania. Próbowałam włożyć w to jakieś uczucia, ale nie wychodziło mi to. Johny tego nie wyczuł. Na szczęście. Odsunął się ode  mnie o milimetry.
- Przecież jeszcze niedawno nie chciałaś... – zaczął.
- Ale zmieniłam zdanie. Naprawdę cię lubię, Johny – uśmiechnęłam się i kolejny raz go pocałowałam.
- Ja ciebie też, Freesia.

Wstałam z łózka i przeciągnęłam się. Za godzinę jestem umówiona z Jonathanem. Układam nam się dobrze. Jesteśmy razem już ponad miesiąc. Rzadko się kłócimy, a on jest bardzo delikatny. Świetnie się rozumiemy, ale chyba dalej nie kocham go jak chłopaka. Ciągle nad tym pracuję.
Poszłam do garderoby po ubrania i do łazienki. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze. Ten związek mnie zmienił. Zaczęłam się naprawdę uśmiechać, ale... Ciągle się samookaleczam, nie umiem przestać. Tak samo jak nie umiem nie opychać się i nie wymiotować. Jestem zbyt słaba.
Umyłam się, a następnie ubrałam krótkie dżinsowe spodenki i białą bokserkę, do tego czarne baleriny, a na lewym nadgarstku zawiązałam turkusową bandankę, która miała zakryć świeże ślady. Do tylnej kieszeni włożyłam telefon i zeszłam na dół. Jess rozmawiała z kimś przez komórkę, a Angel przygotowywała śniadanie. Postanowiłam jej pomóc. Ułożyłyśmy wszystko na stole i usiadłyśmy.
- Z kim rozmawiałaś? – zapytałam Jessici, po kilku minutach rozmowy.
- Z Chrisem – powiedziała swobodnie. – Justin wrócił... – natomiast, to zdanie wykrztusiła z trudem. Oczy momentalnie zaszły mi łzami.
- Wybaczcie na moment.
Wstałam i szybkim krokiem poszłam do łazienki w moim pokoju. Osunęłam się na ziemię po drzwiach i zaczęłam płakać. Czemu Justin musiał wrócić? Do jasnej cholery, przecież dopiero wszystko zaczęło się układać! Zdjęłam opaskę z ręki i wzięłam żyletkę. Szybkim ruchem przejechałam nią kilka razy po skórze. Chyba wbiłam ją zbyt głęboko. Tak bardzo nigdy mnie nie bolało. Z ran sączyła się krew, ale nie byłam w stanie jej zatamować z żaden sposób. Kapała z ręki na podłogę. Zaczęło kręcić mi się w głowie i miałam ciemność przed oczami. Usłyszałam pukanie do drzwi i nie mam pojęcia, co działo się dalej.

Napisałem sms’ a do Chrisa i zapytałem czy będzie w skateparku za 15 minut. Odpisał, że jedzie do szpitala. Od razu zadzwoniłem.
 - Stary co jest? – zapytałem z przerażeniem.
- Nic co mogłoby cię zainteresować – odpowiedział chłodno.
- Beadles gadaj co jest!
- Freesia jest w szpitalu. Jeśli jeszcze ci na niej choć trochę zależy to przyjedź. Zaraz napiszę ci gdzie dokładnie jest – rzucił i rozłączył się.
Za chwilę dowiedziałem się gdzie znajduje się Freesia i od razu ruszyłem do szpitala. Co ona mogła sobie zrobić? Do jasnej cholery! Przecież miała Jess i Angel, poza tym, Chris nieraz mówił mi, że spotyka się z jakimś chłopakiem. Może to przez tego drania. Co on mógł jej zrobić? Nie wiedział jaka Freesia jest delikatna? Z nią trzeba uważać. Z resztą, co mnie to obchodzi. Idę się tylko dowiedzieć co jej jest. Mogę sobie to przynajmniej wmawiać.
Wyszedłem z auta i pobiegłem schodami na drugie piętro. Nie miałem czasu, żeby czekać na windę. Zapukałem do sali 269 i uchyliłem drzwi. Oczy Jessici, Angel, Chrisa, Chaza, Ryana i pewnego blondyna spoczęły na mnie. Dziewczyny siedziały tuż przy łóżku i trzymały ją za ręce. Za nimi stali moi kumple i owy blondyn. Głowa Freesii obróciła się delikatnie, zobaczyła mnie kątem oka. Jej widok ukuł mnie w serce. Leżała tam blada, wyraźnie osłabiona, podpięta do kroplówek i innych urządzeń. Pod oczami miała wielkie fioletowe cienie, a jej kości policzkowe były okropnie wystające, jakby nie jadła od miesięcy. Momentalnie odwróciła twarz, a coś na ekranie urządzenia podłączonym do niej zaczęło pulsować i pikać, wydobyła z siebie cichy dźwięk:
- Niech on stąd wyjdzie.
- Freesia, on przyszedł Cię odwiedzić – w mojej obronie stanął Christian.
- Ale ja go nie chcę tu widzieć! – krzyknęła, a monitor wydobył z siebie szybsze pikanie.
- Chcę tylko pogadać, Freesia... – zacząłem, ale brutalnie mi przerwano.
- Jak nie chce, to nie chce! Zostaw ją i wynocha! – wrzasnął blondyn.
Angel wstała z miejsca i wyszła ze mną na korytarz. Usiadła na krześle, a ja obok.
- Co się stało? – zapytałem.
- Pocięła się – odpowiedziała bez emocji w głosie. Dopiero teraz zauważyłem, że ma czerwone i opuchnięte oczy. Płakała. Dużo.
- Co? Jak? Czemu? – tego się nie spodziewałem. Może jakiś wypadek. Ale nie to. Freesia...
- Wróciłeś do Los Angeles. To był dla niej wystarczający powód. Wiesz, co się z nią działo, kiedy wyjechałeś? – spytała, a ja pokręciłem głową na „nie”. – Prawie nic nie jadła. A jak jadła, to wszystko lądowało w kiblu. Pierwszy okres czasu spędziła w łóżku jedząc litry lodów i zużywając tony chusteczek. Później odżyła. A wiesz dzięki komu? Dzięki Jonathanowi. Temu blondynowi, który właśnie na ciebie nawrzeszczał. Należało ci się. Ale to nic. Są, a raczej byli razem, do póki Johny nie zrozumiał, że ona wciąż kocha ciebie. A go traktuje jedynie jak przyjaciela. Znasz ją, wiesz, że jest wrażliwa. Jak mogłeś ją zostawić samą? Dlaczego? Justin, jak? Z nią trzeba postępować delikatnie. Ona cię kochała i chyba nadal tak jest. Spróbuj z nią pogadać. Będzie szczęśliwsza z tobą. Pomińmy fakt, że to przez ciebie tu trafiła. Z tego co wiem, kochacie się.
Zupełnie zignorowałem  Ang i lecące z moich oczu łzy i wszedłem do sali. Stanąłem tuż obok Freesii i zerknąłem na nią.
- Daj mi trzy minuty – poprosiłem.
- I ani sekundy dłużej... – szepnęła, w jej oczach pojawiły się łzy i chyba zobaczyłem przez sekundę cień uśmiechu na jej twarzy. Wyszli wszyscy, oprócz Jonathana. – Johny, dam sobie radę.
_____
Baaaaardzo przepraszam, że rozdział dopiero teraz się pojawia, ale miałam co do niego ogromne wątpliwości i przez jakiś czas nie miałam dostępu do internetu ;c
Mam kawałek następnego, ale co do niego również mam wątpliwości. I powiem, że to już końcówka bloga ;c W najbliższym czasie zostawię Freesię i Justina. Ale nie zamierzam przestać pisać.
Gadu-Gadu mi się zepsuło nie chce mnie zalogować już któryś raz z kolei, wiec z nim kończę, wybaczcie ;c
Proszę o komentarze, Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna, zwłaszcza ta uzasadniona i rozwinięta ;)
Do następnego ;** 

6 komentarzy:

  1. Że co kurwa?! Jak to kończysz?!
    Nie wiem mam jakąś małą nadzieje że będziesz miałą dużo dużo dużo weny i będziesz pisała dalej! <3

    Już myślałam że zapomniałaś o nas :(
    Rozdział jest cudowny trochę krótki ale piękny!
    Czekam na nn :*
    Zapraszam do mnie:
    sweet-secrets-ashley.blogspot.com (DOPIERO ZACZYNAM ;) )
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie koncz, to opowiadanie jest najlepsze!! Rozdzial jak zawsze z reszta jest meegaa, piekny i blagam nie koncz tego. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od poczatku i podoba mi sie baaardzo:)
    W koncu doczekalam sie rozdzialu! Dobrze opisany, jak dla mnie tylko za malo dramaturgii :D Czekam z niecierpliwoscia na nastepny:)
    Zamierzasz potem pisac jeszcze bloga? Mozna sie z Toba jakos skontaktowac?:>
    Zapraszam tez do mnie, choc tematyla nie JB-owska, ale moze Cie zainteresuje..:)
    questmyself.blogspot.com
    sparkle-hope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. weź, prooszę, nie kończ, błagam, to jest cudowne, proszę.......... :CC

    OdpowiedzUsuń
  5. dla nas nie masz czasu bo Jonatan wiec konczysz ? kiedys pisanie sprawialo ci przyjemnosc ale teraz pewnie Jonkowi sie to nie podoba i trzeba zroboc tak jak on chce prawda ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie prawda. Już dawno planowałam zakończyć historię Freesii i Justina, może jeśli wpadnie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł, to z chęcią będę kontynuowała pisanie tego bloga. Poza tym miałam zamiar pisać inne blogi. Możliwe, że również związanie z Justinem. Jonatanowi nic do tego czy piszę, czy nie. Chcę to robić i będę. To moja pasja, a jak Jonatanowi nie pasuje tematyka, to niech tego nie czyta, to chyba logiczne, tak? Następnym razem jak będziesz chciała się czepiać mojego chłopaka, to chociaż proszę, podpisz się ;*

      Usuń