INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 26. "Przestań obmacywać moją dziewczynę!"


Tom, tak jak obiecał, zadzwonił. Ustaliliśmy, że spotkamy się jutro o godzinie dziesiątej u niego w domu. Znaczy, on przyjedzie po mnie. Tak właściwie, to przyjedzie do Justina, bo ten uznał, że nie chce mu się mnie odwozić, a tak późno nie będę szła sama. Kiedy powiedziałam, że nie mam w czym spać, ani czego jutro włożyć, wzruszył ramionami i odrzekł „coś się wykombinuje”. Przewróciłam teatralnie oczami i wróciłam do przeglądania kanałów w telewizorze, w pokoju Biebsa. Zatrzymałam się na MTV, ponieważ mój chłopak zawołał mnie z dołu. Siedział sobie z Christianem w salonie. Wstałam z kanapy, zeszłam po schodach i oparłam się o futrynę drzwi.
- Tak, kochanie? – zapytałam, uśmiechając się.
Odwzajemnił to i podszedł do mnie, kładąc ręce w mojej talii. Ja swoje dłonie położyłam na jego karku.
- Kocham cię – cmoknął mnie w usta. – Frees, chciałabyś może pomóc mi zrobić budyń?
- A co, nie umiesz? – zaczęłam się z niego śmiać.
Wzięłam go za rękę i poszłam do kuchni. Wyjął z szafek i lodówki wszystko co było potrzebne i zrobiłam mu ten budyń. Z garnka przelałam do trzech salaterek, jedna dla mnie, druga dla Justina i trzecia dla Christiana. Podałam dwie Biebsowi, a ze swoją chciałam pójść do jego pokoju, ale uznał, że nie będę tam sama siedziała i zostałam z nimi w salonie. Po jakimś czasie znudziło mi się słuchanie jak Justin rozmawia z Beadlesem o deskorolce. Trzech czwartych nie rozumiałam. Wzięłam pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Zatrzymałam się na MTV Live HD, na którym leciała piosenka Taylor Swift „White Horse”. Bardzo ją lubię i zaczęłam śpiewać pod nosem. Kiedy się skończyła Bieber i  Christian patrzyli na mnie i się uśmiechali.
- Tak? – zapytałam zdezorientowana. Nie bardzo rozumiałam o co im chodziło.
- Nic, po prostu uwielbiam jak śpiewasz, kochanie – Justin pocałował mnie delikatnie w policzek.
Wywróciłam teatralnie oczami i wróciłam do przeglądania kanałów. Nie znalazłam nic ciekawego, więc wróciłam do stacji muzycznej. Po jakiejś chwili Christian poprosił, żebyśmy zagrali w karty. W makao. Ja tam lubię tę grę i nie miałam nic przeciwko. JB poszedł do swojego pokoju po karty.
- Frees, mam pomysł – odezwał się Beadles, kiedy tylko Justin zniknął za drzwiami. – Bieber twierdzi, że jest mistrzem makao. Ty zaczniesz grę, będziesz dawała karty, żeby on dobierał, ale po Tobie będę ja i będę mu jeszcze dokładał. A, że Just nie będzie chciał, żebyś Ty przegrała, to będzie brał – uśmiechnął się. – Co ty na to?
Zastanowiłam się chwilę, bo niby można by utrzeć Justinowi nosa, ale z drugiej strony, musiałabym działać przeciwko mojemu chłopakowi.
- Okej, może być fajnie – powiedziałam, pewna, że Biebs się nie obrazi.
Dopracowaliśmy szczegóły i Christian poszedł do kuchni, po coś do picia i jedzenia, a ja szukałam znowu szukałam w telewizji czegoś, co można by obejrzeć, ale ponownie nie znalazłam nic, co by mnie zainteresowało. Więc włączyłam MTV i słuchałam się w „Rolling In The Deep” Adele. Za chwilę wrócił Chris i z nudów, jak to później ujął, zaczął mnie gilgotać. Rzucałam się po ziemi i śmiałam się na całe gardło.
- Beadles! Przestań obmacywać moją dziewczynę! – krzyknął Justin i podszedł do przyjaciela z niekoniecznie zadowoloną miną.
-  Justin, spokojnie. On mnie tylko gilgotał – złapałam go za ręce i znowu zaczęłam się śmiać.
- Okej, sorry, Chris.
- Nie, no spoko. Ale weź wyluzuj – Christian poklepał Biebsa po plecach. – To jak, gramy?
Usiadłam tak, jak to wcześniej zostało ustalone, a Beadles rozdał karty. Udało mu się to. Były świetne. Przynajmniej u mnie.
- Ha! Wygrałam! – zaczęłam się śmiać piętnaście minut później z naszego Mistrza Gry W Makao.
- Żółwik – Christian złożył rękę w pięść i nastawił. Przybiłam i pocałowałam w policzek naburmuszonego Justina.
- Chcę dogrywki! – Biebs wziął do ręki karty i zaczął tasować.
Uśmiechnęłam się do Beadlesa i puściłam do niego oczko, upewniając się, że Justin na mnie nie patrzy. Może i to wszystko było trochę niesprawiedliwe, ale mina pokonanego Biebsa była rozbrajająca. Zagraliśmy jeszcze raz, wygrał Chris. Nasza technika się sprawdzała.
- Dawałem wam się pokonać. Teraz gramy na serio – wziął karty, potasował i rozdał.
Po następnych dwudziestu minutach wygrał Justin. Jak? Nie rozumiem tego. Może naprawdę dawał się ograć... Ech, nieważne. Właśnie tańczył swój taniec zwycięstwa.
- Mówiłem? Wygrałem! – krzyknął i pocałował mnie namiętnie w usta. Odkleiłam się od niego po chwili i wywróciłam oczami.
- No wygrałeś, wygrałeś – uśmiechnęłam się.

Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Drugim wytarłam włosy i zostawiłam rozpuszczone, tak jak opadły mi na ramiona. Osuszyłam ciało i posmarowałam balsamem. W twarz wklepałam krem matująco-nawilżający. Włożyłam czarno-złote haremki i białą bokserkę.
- Frees? – usłyszałam głos Justina, który zapukał do drzwi.
- Tak? – zapytałam, otwierając zamek.
Wzięłam do ręki odżywkę i spryskałam nią głowę. Oczywiście Justin pojechał po moje rzeczy. Ale odwieść mnie do domu, to już nie łaska.
- Mogę wejść?
Mruknęłam tylko „tak” i zaczęłam rozczesywać włosy. Biebs wszedł do łazienki i oblizał wargi, patrząc na mnie. Poczułam się trochę głupio, ale nie skomentowałam tego. Zerkał na mnie jeszcze przez chwilę i powiedział:
- Christian uparł się i poszedł już do domu, a ja chciałem zapytać, na co masz ochotę na kolację.
- Wykombinuj coś – uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby sprawdzić godzinę, ale zobaczyłam nieodebrane połączenie. No, tak, miałam wyciszony dźwięk. Okazało się, że dzwonił Tom.
- Może jakaś wskazówka? – Justin uniósł brwi.
- Coś smacznego – powiedziałam i oddzwoniłam do Toma. Po trzech sygnałach odebrał:
- Cześć, Freesia.
- Dzień dobry, dzwoniłeś.
- Tak, chciałem zapytać, gdzie mam przyjechać – oznajmił.
- Właśnie, bo miałam cię poinformować. Jestem u Justina – wyjaśniłam. Podałam mu adres, poprosiłam, żeby poczekał na zewnątrz i rozłączyłam się.
Skończyłam zajmować się moimi włosami i poszłam do kuchni, w której czekał na mnie Biebs z gotowymi kanapkami. Zjedliśmy posiłek i poszliśmy na górę, do jego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Justin usiadł obok mnie.
- Freesia, pamiętasz, przed urodzinami mówiłaś, że możesz mi opowiedzieć historię o tobie i tym chłopaku, który ci się podobał... – zaczął.
- Teraz? – zapytałam, niekoniecznie uszczęśliwiona.
Szczerze, to nie bardzo chciałam mu o tym opowiadać. Zwłaszcza teraz, kiedy czułam się tak radośnie. Wiedziałam, że kiedy skończę będę smutna. Nie jest to szczęśliwa historia. A poza tym, w pewnej kwestii okłamałam Justina, niby dopiero co zaczęliśmy być parą, a ja starałam się o tej sprawie zapomnieć, ale to nie zmienia faktu, że minęłam się z prawdą.
- Tylko jeśli chcesz – uniósł kąciki ust, a ja zaczęłam opowiadać.
_________
przepraszam, za błędy, jeśli takowe popełniłam, i przede wszystkim, ze musieliście tyle czekać na rozdział. ;c
ale naprawdę, nie miałam głowy. wybaczcie. <3  i przepraszam, tez, że troche mało się dzieje, ;c
następna notka pojawi się szybciej, obiecuję. :*
PROSZĘ O KOMENTARZE <33 ♥

4 komentarze:

  1. Fajnyy, fajny, ale taka sielanka...
    Ale może teraz jak go okłamie to się będzie coś działo:) i fajnie by bylo gdyby to on byl pokrzywadzony bo zazwyczaj jest na odwrot:) i ona by sie musiala o niego starac. jesli dobrze mysle to ciekaiwe sie zapowiada;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. super piszesz! :) nie mogę się doczekać NN ;) / laura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu nie dodajesz kolejnego ? Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie i jestem ciekawa tej historii ! Mam nadzieję, że szybko wrzucić 27 rozdział : )
    [justinbieber-clare.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń