Niechętnie usiadłam i kolejny raz tego dnia poczułam okropny ból głowy. Zignorowałam go.
- Justin, muszę się dowiedzieć co z Angel – oznajmiłam.
Mój chłopak zamyślił się i wyjął z kieszeni telefon. Wybrał jakiś numer i zadzwonił.
- Ryan, jest u ciebie Ang? – zapytał. – Co z nią?
Wsłuchał się w odpowiedź, a następnie sam się odezwał:
- Okej, dzięki. Nara.
Rozłączył się i schował komórkę do tylnej kieszeni swoich czarnych rurek. Zauważyłam, że we wszystkich ciemnych ubraniach Justin wygląda jeszcze bardziej wspaniale, niż w jasnych. Bardziej pociągająco. Uniosłam kąciki ust do góry.
- Angel jest z Ryanem. Ponoć właśnie do nas idą – uśmiechnął się i objął mnie prawą ręką.
Cmoknęłam Justina delikatnie w policzek. Splótł palce mojej prawej dłoni ze swoimi. Położyłam mu głowę na ramieniu i szepnęłam „kocham cię”. Po chwili Biebs posadził mnie na swoich kolanach.
- Puść, jestem ciężka... – poprosiłam.
- Freesia, nie mów tak. Nie widziałem nigdy lżejszej osoby – zmarszczył brwi.
- Tak, a na przykład twoja siostra?
- Frees, dobrze wiesz, o co mi chodzi.
Przewróciłam tylko oczami. Wiedziałam. Ale wiedziałam też, że wcale nie jestem taka znowu lekka. Wałeczki tłuszczu na brzuchu, albo moje grube łydki. One są najokropniejsze. Fu.
- Nieważne – westchnęłam i wstałam.
- Kochanie? – usłyszałam za plecami. Justin tylko poklepał się po udach, na znak, żebym usiadła. Pokręciłam głową i poszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam sok pomarańczowy, a z szafki dwie szklanki. Z półki wzięłam czekoladę i wróciłam do salonu. Biebs siedział po turecku na ziemi, a obok niego na pleckach leżał Tost. Just drapał go po brzuszku, a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i szepnął „kocham cię”. Przyklęknęłam obok niego, otworzyłam mleczną Milkę i włożyłam mu kawałek do ust. Uśmiechnął się do mnie i cmoknął w policzek. Ułamałam mały kawałek czekolady i dałam do zjedzenia Tostowi.
- Twój kot je czekoladę? – właściwie, to bardziej brzmiało jak stwierdzenie, a nie pytanie. Zaśmiałam się tylko. – Co jeszcze ciekawego je?
- Cóż, Tost, tak jak ja, czyli jego mama, jest wyjątkowo oryginalny. Uwielbia lody waniliowe może zjeść też truskawkowe, albo kukurydzę z puszki. Czasem je też groszek, ale rzadziej. Nie pija mleka, tylko śmietanę, albo maślankę – wyjaśniłam mu wszystko. Tost zawsze był inny, ale jaki kochany. Zawsze jak brałam go na ręce, to się do mnie przytulał. A jak kiedyś przyszedł do Jess chłopak z psem, to Tost zaczął się z nim bawić.
- Rzeczywiście, wyjątkowo oryginalnie – zachichotał, a chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi.
Podeszłam do nich i otworzyłam. Stała tam Angel, którą od razu przytuliłam, a obok niej Ryan.
- Hej, Freesia – uśmiechnął się Ryan. – Jest Jessica, prawda?
- Tak, jest – odpowiedziałam. – Angel, dlaczego nie odbierałaś telefonu? Nie wiesz co ja tu przeżywałam! – zwróciłam się do przyjaciółki.
- Frees, sorki, no. Przepraszam, ale jakoś tak wyszło – zrozumiałam, że nie ma ochoty na rozmowę, więc nie naciskałam. – Jess w kuchni?
Pokiwałam głową i wróciłam do salonu. Usiadłam koło Justina i przytuliłam go. Objął mnie i pogładził po plecach. Szepnął do ucha „będzie dobrze, obiecuję” i pocałował w czoło.
- Może zostawimy ich samych? – zaproponował. – Wyjdziemy gdzieś z Beadlesem? Co ty na to?
- Okej – uśmiechnęłam się blado. Dusiłam jak tylko mogłam uczucie, że coś złego wydarzy się między Angel, a Jess. Biebs poszedł po Christiana, a ja do mojego pokoju, przebrać się.
Z szafki wyjęłam czarne rurki, w drobne różowe kwiatki oraz biały top, na który narzuciłam turkusowy sweterek. Na nogi włożyłam trampki, poprawiłam makijaż, a włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam tak, jak się ułożyły. Kiedy wychodziłam z pokoju, z telefonem i słuchawkami w kieszeni, zerknęłam w stronę pokoju gościnnego. Przez uchylone drzwi zobaczyłam sporą kupkę prezentów. Poszłam tam i z półki obok drzwi wzięłam najmniejsze pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam srebrny łańcuszek. Zawieszone było na nim urocze serduszko, z wygrawerowanym Kocham Cię po ukosie, z brzegu zawieszki. Domyśliłam się, że to prezent od Justina, więc z opakowaniem wzięłam go na dół, gdzie już czekał mój chłopak i jego przyjaciel.
- To od ciebie, prawda? – zapytałam Biebsa, pokazując mu przedmiot, który trzymałam w ręce. Pokiwał głową. – Jest piękny, dziękuję. Zapniesz?
Podałam mu wisiorek i odwróciłam się, zabierając włosy z karku. Po chwili spoczywał już na mojej szyi. Wyglądał pięknie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- To gdzie idziemy? – zapytałam.
Justin zastanowił się chwilę. Wziął mnie za rękę i powiedział:
- Do mnie.
Wysiadłam z auta Justina, już pod jego domem i poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam „Tom”. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? Freesia? Dzwoniłaś? – zapytał.
- Tak, ale nie odbierałeś. Chciałam powiedzieć, że już się zastanowiłam i chciałabym cię bliżej poznać – powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
- Cieszę się, moglibyśmy się jutro zobaczyć?
- Jasne.
- Dobrze, przepraszam, ale muszę kończyć, zadzwonię później, dobrze? – spytał.
- Oczywiście, do widzenia – rozłączyłam się i przytuliłam do Justina.
___________________
Dupa. Dupa. Dupa. rozdział do dupy, ale coś trzeba dodać .
Proszę o szczere komentarze pod rozdziałem i przepraszam za czekanie i za błędy. ech, nieważne. do następnego ;*
Dupa. Dupa. Dupa. rozdział do dupy, ale coś trzeba dodać .
Proszę o szczere komentarze pod rozdziałem i przepraszam za czekanie i za błędy. ech, nieważne. do następnego ;*
Mnie się notka podobała :) Czekam na newsa :)
OdpowiedzUsuńPięknie <3 Czekam na NN
OdpowiedzUsuńNie jest do dupy, jest świetny. ;D Kiedy następny.? :)
OdpowiedzUsuńJest już 4 rozdział na never-let-you-go-swag-girl.blog.onet.pl !
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj i skomentuj. : )
Zaczęłam wczoraj czytać twoje opowiadanie i tak mi się spodobało, że dziś rano skonczylam;)Jest po prostu boskie :***
OdpowiedzUsuń