INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 20. "krzyknęła, odwróciła się na pięcie i zaczęła uciekać"


Przez następne trzy dni przygotowywałem Freesię do konkursu jak tylko się dało. Ćwiczyliśmy i ćwiczyliśmy. Oczywiście nie mogłem pozwolić na to, żeby zdarła sobie gardło, bo jeszcze nie mogłaby wystąpić. W czwartek zaprosiłem Christiana, Chaza, Ryana, Angel, Jessicę, moją mamę i Scootera do ogródku, w którym odbywał się próbny występ Freesii. Wszyscy, oprócz Angel i Jess, byli mile zaskoczeni głosem mojej dziewczyny.
Ciekaw jestem jak ona wyjdzie dzisiaj na scenę. Najpierw musiałem wygrzebać w pokoju mojej mamy klucz do drzwi mojego pokoju, w którym się zamknęła, pod pretekstem, że źle się czuje. Potem, kiedy nie chciała iść, wziąłem ją na ręce i zaniosłem. Zgodziła się zaśpiewać dopiero kiedy obiecałem, że będę śpiewał z nią. No, i obietnicę spełniłem. Zaśpiewałem z nią pierwsze dwa wersy. Potem się rozkręciła. Jest cudowna. W środę poprosiła mnie, żebym zawiózł ją do centrum handlowego, bo chce sobie kupić buty. Jakieś półtorej godziny chodziła po sklepach, a ja w tym czasie szukałem odpowiedniego prezentu na jej urodziny. Znalazłem coś i ,zanim zadzwoniła z wiadomością, że kupiła obuwie, zaniosłem do auta. Następnie poszliśmy do MC Donalda, a ona zaczęła lamentować, że przeze mnie utyje.
Podczas naszej wyprawy spotkaliśmy dwóch paparazzich. Oczywiście Freesia, kiedy tylko zobaczyła, że zmierzają w naszym kierunku, zaczerwieniła się uroczo i chciała uciec. Powstrzymałem ją, tłumacząc, że skoro pozwoliła, żebym ogłosił światku, że jesteśmy parą, to musimy się razem pokazywać. Z niechęcią została, ale i tak uśmiechnęła się do obiektywów aparatów.
Teraz właśnie się szykuje. Już jakieś czterdzieści minut. Powiedziała, że starczy jej 90 minut. Taa, akurat.
- Justin! Chodź na moment! – zawołała.
Nalałem do szklanki soku i wziąłem ze sobą. Wszedłem do mojego pokoju, w którym przygotowywała się Frees. Stała do mnie tyłem w za dużej, fioletowej koszulce i krótkich, szarych spodenkach.
Kiedy otworzyłem drzwi momentalnie się odwróciła. Podałem jej picie.
- Dzięki – uśmiechnęła się promiennie. – Justin, mam wyprostować włosy, zostawić je naturalnie pofalowane, czy jakoś upiąć?
- Zostaw tak jak są. Są śliczne – powiedziałem i usiadłem na moim łóżku.
Popatrzyła na mnie jak na wariata. Zastygła w bezruchu, trzymając w rękach sukienkę. Co ja znowu zrobiłem? Przecież nawet jej nie dotknąłem. A może miałem? Chyba tak. Wstałem na moment i pocałowałem ją delikatnie w policzek. Uśmiechnąłem się i wróciłem do poprzedniej pozycji.
- Justin, miałam zamiar się ubrać – wykrztusiła.
- Nie przeszkadzaj sobie.
- Nieważne – wzięła sukienkę i zamknęła się w łazience. Po chwili wyszła. – Mógłbyś mi pomóc?
Wskazała ręką na zamek, który znajdował się na jej plecach. Podszedłem do niej i znowu musnąłem jej policzek. Zrobiłem to, o co poprosiła i objąłem moją piękność w pasie. Złożyła na moich ustach krótki pocałunek.
- Włosy zostawić? Na pewno? – dopytywała.
- Tak. Tylko nie pytaj mnie o makijaż, bo ja się na tym nie znam – uśmiechnąłem się.
- Z tym nie mam problemu – odpowiedziała mi tym samym.
Znowu poszła do łazienki, ale drzwi zostawiła otwarte. Najpierw dokładnie rozczesała włosy. Podpięła w paru miejscach wsuwkami. Potem wyjęła z kosmetyczki tusz do rzęs i pomalowała. Jakimś pędzlem nałożyła na twarz odrobinę pudru, a potem pomalowała usta błyszczykiem. Odwróciła się w moim kierunku i zapytała:
- Może być?
- Pięknie – podszedłem do niej i pocałowałem, czule obejmując jej drobne ciało.  – Z resztą jak zawsze – wyszeptałem jej do ucha i moje wargi kolejny raz spoczęły na jej.
- Ej, zmazałeś mi błyszczyk – powiedziała z udawanym wyrzutem, a ja kolejny raz ją pocałowałem. – Która godzina?
- Siedemnasta trzydzieści cztery.
- To chyba muszę już jechać – skrzywiła się. – Justin, boję się.
- Frees, nie ma czego.
Wziąłem ją ze rękę i poszliśmy po moje auto.  Otworzyłem jej drzwi, usiadła, a ja obok niej. Włączyłem silnik i ruszyłem. Coś dręczy Freesię. Widzę to. Naprawdę tak stresuje się tym konkursem? Przecież to nic takiego. Ile tam może być osób oprócz komisji? 30, 40? Może 50. Ale nie więcej. Z resztą na pewno jak już wyjdzie na scenę, to poczuje się lepiej. Położyłem dłoń na jej ręce.
- Nie bój się. Wszystko pójdzie świetnie. Nie może być inaczej.
- A jak nie? – zapytała.
- Jestem pewny, że zaśpiewasz cudownie – zakończyłem tę rozmowę.
Później Frees już się do mnie nie odzywała. Chodziła z pustym wzrokiem. Kiedy rozpoczęła się próba generalna zaśpiewała wszystko bez najmniejszego zająknięcia, ale zupełnie bez emocji w głosie. Martwię się, że jeśli dalej tak pójdzie, to może jej się nie udać. Konkurencja jest duża. A jedna dziewczyna ma zamiar zaśpiewać moją piosenkę, „U smile”.
Jak pytałem o coś Frees, to kiwała tylko głową na „nie”, żebym przestał. Więc skoro tego, chciała, to tego nie robiłem. Martwię się o nią. W końcu postanowiłem, że muszę coś z nią zrobić. Złapałem ją za dłonie i stanąłem na przeciw. Popatrzyła w moje oczy, uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mnie czule.
- Przepraszam, ja po prostu koszmarnie się boję – powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Frees, nie ma czego, już ci to mówiłem. I nie płacz, bo się rozmażesz.
- Ale zobacz ile tam jest ludzi! – krzyknęła i podprowadziła mnie do kurtyny. Wychyliłem się i ujrzałem niemały tłum.
- Ech, to nic takiego – wywróciłem teatralnie oczami.
- Justin, może ty jesteś do tego przyzwyczajony, ale dla mnie największą widownią była ta wczorajsza! – krzyknęła, odwróciła  się na pięcie i zaczęła uciekać.
Szybko ją dogoniłem i złapałem za ramiona.
- Przepraszam ja...
- Wiem. To stres – nie dałem dokończyć jej zdania. – Teraz chwilkę poćwiczymy. Musisz rozgrzać struny. Dajesz.
Robiłem z nią te ćwiczenia, które ja wykonywałem z Mamą Jan. Po chwili w naszym kierunku szedł niski, ciemnoskóry mężczyzna, ubrany cały na czarno, a na jego szyi wisiał prawdopodobnie identyfikator. Był to zapewne ochroniarz.
- Freesia Bashful? – zapytał, czytając jej nazwisko z kartki.
- Tak, to ja – powiedziała nieśmiało, patrząc na niego.
- Za chwilę zacznie się konkurs, a nasz zawodnik numer jeden źle się poczuł. Zaśpiewa pani pierwsza. Dokładnie za... –zerknął na swój telefon. – za trzy minuty 40 sekund. Zapraszam za mną.
Wziąłem Frees za rękę i poszedłem z nią za ochroniarzem. Mojej dziewczynie trząsł się podbródek. Uspokoiłem go pocałunkiem.
- Powiem to setny raz. Będziesz niesamowita – pocałowałem ją kolejny raz.
- Minuta – powiedział ochroniarz za moimi plecami. Niechętnie się od niej odsunąłem. Wyjęła z reklamówki beżowe szpilki, na 12-centymetrowym  obcasie. Włożyła je, a baleriny, które miała dotychczas na nogach schowała.
- Powodzenia – powiedziałem i miałem zamiar pocałować, ale w tych butach była dużo wyższa.
- Przed państwem Freesia Bashful! – zapowiedziała ją niska kobieta, mniej więcej w wieku mojej matki i zeszła ze sceny drugim wyjściem. Ochroniarz, który do tej pory stał obok nas wręczył jej mikrofon i również życzył jej powodzenia.
- To szczęście mieć taką dziewczynę – powiedział, kiedy Freesia stanęła na środku sceny. – Piękna, zgrabna, z tego, co wiem inteligentna. Pewnie jeszcze niesamowicie śpiewa.
- I ma cudowny charakter – dopowiedziałem, uśmiechając się.
- Mike – podał mi rękę, którą uścisnąłem.
- Justin.
- Bieber? Moja córeczka cię uwielbia. Mógłbym poprosić o autograf? – zapytał.
- Jasne, ale to za moment, Frees zaraz zacznie śpiewać – powiedziałem i zerknąłem na moją dziewczynę.
Sweet love, sweet love
Trapped in your love
I've opened up, unsure I can trust
My heart and I were buried in dust
Free me, free us
You’re all I need when I’m holding you tight
If you walk away I will suffer tonight…” *
Frees skończyła piosenkę i zeszła ze sceny. Oczywiście na naszych próbach nie dawała z siebie nawet 50 procent. To, co usłyszałem powaliło mnie. Dosłownie. Siedziałem na ziemi i patrzyłem jak Frees macha mi przed twarzą ręką. Powoli wstałem i pocałowałem ją brutalnie, co ułatwiła mi, zdejmując szpilki. Nawet nie wiem kiedy to zrobiła.
_________
* Fragment piosenki "Bound to You" <dla jasności Frees zaśpiewała całą>

I oto jestem <33
Nie będę nic mówić o  tym co u mnie. Nie ma to najmniejszego sensu, i tak nikt nic nie zrozumie.
To już 20 rozdział ♥♥♥
Cóż. po prostu proszę każdą osobę, która to przeczytała o skomentowanie. chcę wiedzieć ile osób to czyta i jeśli ktoś jeszcze nie zagłosował, to proszę o to. sonda jest u góry, po prawej.
Pozdrawiam. :*
+ polecam http://maine-historia-o-bieberku.blog.onet.pl/

7 komentarzy:

  1. Super blog. Czekam na nn ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah Augustt, jeseś cudowna, uwierz w siebie!
    Dużo osób cię lubi xd
    Rozdział CUUUDOWNY; *

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham cię, świetny rozdział nie ma co ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam dziś cały blog i mi się bardzo podoba. jak dodasz nn to jak możesz poinformuj mnie na www.wind-kiss.blogspot.com w zakładce "Spam" ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu, jesteś niesamowita, a to co i jak piszesz doskonale to odzwierciedla. Wiesz, że mówię, a raczej piszę szczerze. Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba! <3 Zapraszam również do siebie c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog jest świetny! Jesteś genialna! Świetnie piszesz i nadajesz się do tego. I po prostu nie mogłam się oderwać od czytania. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje, że zaniedługo się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po długiej przerwie już jest nowy rozdział na never-let-you-go-swag-girl.blog.onet.pl. Napisz komentarz i oceń.

    Świetny rozdział. : )

    OdpowiedzUsuń