Ryan Butler, 18 lat |
Chaz Somers, 18 lat. |
Christian Beadles, 16 lat. |
- Hej, Freesia – usłyszałam za sobą donośny baryton Aarona.
- Cześć.
- Moglibyśmy się spotkać jutro, a nie dziś?
- Jasne.
- Wiesz, taka jedna zaprosiła mnie do kina, znaczy ja ją, ale się zgodziła i wiesz…
- Spoko. Rozumiem.
- To do zobaczenia.
- Hej.
Weszłam pomału do szkoły i podeszłam do szafki. Wzięłam podręcznik od angielskiego i poszłam pod salę, w między czasie pisząc SMS do Justina:
Moje plany na popołudnie mają inne plany…
Nie wiem czy minęła minuta, a już dostałam odpowiedź:
Wspaniale. Wpadniesz dzisiaj do mnie z Angel i Jess? Będzie Chaz, Ryan i Chris. ;)
One pewnie i tak nie mają nic do roboty. Pogadam z nimi. Jak coś, to koło 15? – odpisałam.
Świetnie. Będę czekał ; )
Chwilę później dogadałam się z przyjaciółkami i poinformowałam Justina, że przyjdziemy do niego po południu. wstałam i poszłam na lekcje.
- Freesia! – zawołała mnie Angel, gdy tylko weszłam do domu. – Jaką mam włożyć bluzkę? – zapytała, pokazując mi dwie.
- Do tych spodni? – spytałam wskazując na turkusowe rurki.
- Yhym.
- To może…- zastanowiłam się między żółtą, luźną bluzką z krótkim rękawem i jeansową koszulą zapinaną na guziki, a szarym T-shirt’em z żarówiastoróżowym napisem „KISS ME”. – Ja włożyłabym żółtą.
- Ok. Tak więc też zrobię. A ty co wkładasz?
- jeszcze nie wiem… Chyba pójdę w tym, w czym jestem…
- Nie ma mowy! Ja cię zaraz ubiorę… - zdecydowała i zanurkowała w swojej szafie. Po chwili się wynurzyła. – Proszę…- podała fioletową bokserkę i białą koszulę, również zapinaną na guziki, z bladoróżowymi rurkami.
- Jest śliczne! – przytuliłam ją
- Dodatki i buty musisz sobie wybrać sama.
- Dziękuję. – pocałowałam ją w policzek i poszłam do swojego pokoju.
Ubrałam to, co dała mi Angelina. Włożyłam do tego fioletowe trampki. Żeby znaleźć pasującą biżuterię musiałam się nieźle naszukać. W końcu w kuferku, który Angel dała mi na 16. Urodziny, a zaraz potem wrzuciłam na dno mojej szafki, znalazłam srebrny łańcuszek, ze zwykłą fiołkową zawieszką w kształcie litery „F”. Na powieki nałożyłam odrobinę lilowego cienia, na dolnej linii rzęs zrobiłam cienką kreskę kredką, a na usta nałożyłam malinowy błyszczyk. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Do szarej, dużej torby wrzuciłam telefon, błyszczyk, gumę do życia, słuchawki i spakowałam bieliznę, bo moja ostatnia wizyta u Justina skończyła się nocowaniem u niego, więc nigdy nic nie wiadomo. Lepiej chuchać na zimne.
Zeszłam po schodach. W salonie siedziały Jess i Angel i oglądały TV. Zerknęłam na zegar wiszący w kuchni. 14:28. Czas się zbierać. Poszłam jeszcze do pokoju po torbę i wróciłam na dół. Dziewczyny czekały już przy drzwiach. Jakoś dziwnie na siebie patrzyły. Dobra, nie wnikam, potem pogadam z Angel. Wyszłyśmy z domu w milczeniu, a Jess poszła po swoje srebrne volvo. Wsiadłyśmy do środka i pojechałyśmy do Justina.
- Jessica, Angel coś się stało? – zapytałam, bo nie wytrzymywałam już panującego w pojeździe napięcia.
- Nie. – odpowiedziała Jessica ostro.
- Okej… - podniosłam ręce w geście obronnym. – Nie wnikam.
- Nic się nie stało! – prawie krzyknęła Jess.
- Ona chyba jednak ma prawo wiedzieć – zasugerowała Angel sucho. Już miałam powiedzieć, że „ ona ma imię”, ale jednak ugryzłam się w język. „ Ona ma prawo wiedzieć”… Czyli ta sprawa dotyczy mnie? Bosko! Nie dość, że się pokłóciły, i to przeze mnie, to na dodatek ja będę się tym zadręczać przez cały wieczór!
- Ale może jednak pogadamy już po tym, jak wrócimy? – sarkazm brunetki nie był zbyt przyjemny. Na szczęście Justin mieszkał niedaleko, więc nie było się czym martwić.
- Jak wolisz.
Kiedy zobaczyłam Justina moje policzki znów zalała fala gorąca. Wyglądał zniewalająco. Uśmiechnął się tym swoim wspaniałym smajlem, ukazując przy tym rządek prostych, perłowych ząbków. Tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu był ubrany w takiej kolorystyce, co ja. Ciemnofioletowy T-shirt, białe rurki, które opuścił najniżej jak tylko się dało, i czarne Supry. Moją twarz rozjaśnił uśmiech. Biebs zaprosił nas do środka.
- Dobra, Jess, Angel, Freesia, to Chris – przedstawił nam go. – Chris, to Jess, Angel i Freesia.
- Siema – uśmiechnął się szeroko.
- Hej – powiedziałyśmy trzy równocześnie i pomachałyśmy lewą ręką, a ja wpadłam w mój dziki śmiech.
- Dobra, co robimy? – zapytała Jess, starając się utrzymać jak najmilszy i spokojny ton głosu.
- My mieliśmy już plan…
- jaki ? – Angel podjęła temat.
- Zagrajmy w butelkę… Na pytania i zadania – zaproponował Chaz.
Na twarzach moich przyjaciółek pojawił się uśmiech i pokiwały głową zgodnie na „tak”. Ja znowu nie miałam nic do
gadania. Niby mogłam nie grać, ale jak ja bym się wtedy czuła? No właśnie…
- To kto zaczyna? – zapytał JB. Zgłosił się Chris, więc i on zaczął.
Czasem ktoś kogoś cmokał w policzka, ale ja nawet nie zwracałam na to uwagi. Cały czas dręczyła mnie sprawa Jessici i Angel. W pewnym momencie Chaz zwrócił się do mnie:
- Mogę cię „wykorzystać” w moim zadaniu? – zapytał.
- Jeśli chcesz… - wzruszyłam ramionami.
- Dobrze. Więc Justin… Cały jutrzejszy dzień masz udawać, że chodzisz z Freesią – uśmiechnął się.
Justin spojrzał na mnie i chyba trochę się zdziwił, bo na mojej twarzy malowało się małe przerażenie. Dlaczego Chaz nie mógł sobie wybrać Jessici? Przecież to ja boję się w nim zakochać, a wiem, że w takich momentach będzie to nie uniknione. Może nie będzie tak źle, bo w końcu jutro środa, a ja idę do szkoły, a potem wykręcę się jakoś, że idę się spotkać z Aaronem.
Bieberek zakręcił butelką, zostawiając zadanie od Chaza bez komentarza.
- Wyzwanie – powiedziała Angel.
- Ok. niech chwilę pomyślę… - zastanowił się. – Może… Opublikuj na facebook’u : „ Ostatnia noc była zajebista! Dzięki…” a tu wpisz imię chłopaka, który ci się podoba i serduszko.
- Co?! Ja mam chłopaka!
- A więc wpisz tam jego imię – zaproponował.
Angel prychnęła, ale wyciągnęła telefon i zalogowała się na fejsie. Wpisała to, co kazał jej wpisać JB i udostępniła. W jej oczach malowała się żądza zemsty. Och, jak Angel się mści, to jest naprawdę źle…Zakręciła. Ona to ma szczęście. Butelka wskazała Biebsa.
- yy… zadanie… - wybełkotał.
- Ok. Bieber. Wskocz. Do basenu. W ciuchach. A jak wyjdziesz, to przytul... – w tym momencie zamknęłam oczy i zaczęłam szeptać: „Tylko nie ja, tylko nie ja…” – Freesię.
- Spoko. - Powiedział. Wyszedł z domu i skoczył, krzycząc „na bombę!”. Chwilę potem wszedł obciekający wodą do domu. Poprosił mnie do siebie ręką, a ja pokiwałam głową na ‘Nie’. Podszedł bliżej, a ja wciąż kręciłam głową. Stanął na przeciwko mnie i wyciągnął w moją stronę mokre ręce. Patrzyłam na niego błagającym wzrokiem. Uśmiechnął się łobuzersko. Jednym, szybkim ruchem wziął mnie na ręce. Zrobiło mi się niesamowicie zimno i mokro. Mimo wszystko, oplotłam swoje ręce wokół szyi Justina. Świetnie. Całe moje ubrania będą teraz mokre. Jeszcze nie wiem jak, ale zemszczę się na Angel. Justin usiadł po turecku na podłodze, ze mną na kolanach. Chciałam usiąść obok, ale mnie zatrzymał i wyszeptał: Teraz mi nie uciekniesz… Potrząsnął swoimi mokrymi włosami, mocząc przy tym Chaza i Angel, pomiędzy którymi siedzieliśmy. Zaśmiałam się i zawtórował mi Christian. On, to ma śmiech, chyba jeszcze bardziej dziki niż ja. Chwilę potem śmiałam się już ze śmiechu Beadlesa, a on z mojego. Reszta, z nas. Boże, zaraz spalę się ze wstydu. Mój nieokrzesany napad głupawki. Jak to mawia mój kolega, Michel, lepiej śmiać się cały czas, niż nie śmiać się w ogóle. Biebs, prawie nie zwracając na nas uwagi zakręcił. Wypadło na Ryana, a on poprosił o zadanie.
- Ok. nałóż na twarz kilogram tapety, zrób sobie zdjęcie i wstaw na facebook’a.
- Ale ja nie umiem się malować! – zaprotestował.
- Ale ja umiem – uśmiechnęła się do niego Angel. – Chodź tu – poprosiła i wyjęła ze swojej torebki wszystko co było jej potrzebne. Kiedy Ryan to zobaczył na jego twarzy zagościło przerażenie. Zrobiła mu typowy makijaż, ale „trochę” przesadziła ze szminką. Wyglądał tak komicznie, że znów zaczęłam się śmiać. Oczywiście Chris też. Ang zrobiła mu zdjęcie i opublikowała, a on pognał do łazienki zmyć makijaż. Po chwili na fb było już mnóstwo komentarzy typu : Jaka laska! Umówisz się ze mną?!!! Albo : Przegrałeś zakład?
Biedny Ryan. Miał okazję, żeby się zemścić, ale jednak wybrał mnie. W końcu dwie osoby na jednym miejscu. Trzeba było coś ustalić i wyszło na to, że po prostu będą wybierać.
- ym… Py… Zadanie – powiedziałam.
- Ok. wiesz, doszły mnie słuchy, że tańczysz. Więc zatańcz z JB tango – posłał mi uśmiech.
- Ale ja nie umiem tańczyć tanga!
- umiesz – powiedział Justin.
- A więc ty nie umiesz!
- Nie wierzysz w moje możliwości. Nie będzie tak źle. Wstawaj.
Wstałam i odeszłam na bok. Tuż koło mnie stanął Biebs, który nastawił coś w radiu i usłyszałam pierwsze dźwięki. Zamknęłam oczy, próbując sobie wyobrazić, że jestem tam tylko ja. Pierwszy krok, drugi, trzeci… To, że czułam na sobie świeży oddech Justa, a na ciele miałam jego ciepłą dłoń, wcale mi nie pomagało, a na dodatek musiałam patrzeć w jego cudowne oczy, plus oczy wszystkich były zwrócone na nas, ale jakoś doszłam do końca. Odetchnęłam z ulgą. Justin znowu wziął mnie na ręce i usiadł ze mną na ziemi. Wszyscy patrzyli na mnie przez jeszcze długi czas. Czułam się niezręcznie, a na moich policzkach zagościł rumieniec. Zakręciłam butelką, która wskazała Chrisa.
- Dawaj zadanie.
- ym… Zadzwoń do przypadkowej osoby z kontaktów… Angel i krzyknij : Kocham Cię!!!
¬ - Spoko – rzucił, a Ang podała mu swój telefon. Po chwili krzyczał już:
- Och… Witaj, maleńka. Kocham Cię! Kocham nad życie, ty moja jedyna miłości. Wyjdziesz za mnie? Uciekniemy razem do Holandii… - tu przerwał i zerknął na ekran. – Rozłączyła się, a właściwie do kogo się dodzwoniłem?
- yy… Do mojej nauczycielki od angielskiego.
Nasza fascynująca gra toczyła się dalej, a ja pogrążyłam się w myślach. Zaczęłam się zastanawiać o co może chodzić Jessice. Bo to chyba o nią chodzi. Chyba. Kurde! Czemu one nie mogą mi powiedzieć? Co w tym trudnego? Może są złe, że ostatnio tak dużo czasu spędzam z Justinem? Ale czemu miałoby to je obchodzić? Przecież mogą mieć każdego chłopaka na ziemi, więc gdyby któraś z nich chciała z nim chodzić nie stanowiłoby to dla niej żadnego problemu, prawda? A może chcą obie z nim chodzić? Zwykle w takich przypadkach zostawiały po prostu takiego chłopaka w spokoju, więc czemu nie mogłyby zrobić tego i w tym przypadku? Ja wiem, że to Justin Bieber, ale co z tego? Przecież on wcale nie zachowuje się jak rozkapryszona gwiazdka, nie ma wielkiego ego, które nie mieści się w całym domu, jest jak normalny chłopak, więc chyba mogłyby i tym razem tak postąpić? Ech… To wszystko jest zbyt zawiłe.
- Freesia, pytanie czy zadanie? – zapytała Ryan, patrząc na mnie
- yyy… Pytanie…
- Ok, ale to będzie pytanie z typu tych głupich, ale ile ty masz wzrostu?
- 178 cm – powiedziałam się i zaśmiałam. Zakręciłam , a butelka wskazała mnie, znaczy Justina i mnie.
- Zadanie – uśmiechnął się do mnie JB.
- Więc… Zrób mi kisiel – uśmiechnęłam się.
- Dobra, chodź ze mną.
~*~
Usiadłam na łóżku Justina. Dlaczego? Bo on uznał, że skoro mamy jutro udawać parę, to nie pójdę do szkoły i mogę się przespać u niego. Dlaczego na łóżku JUSTINA? Bo on uznał, że jest za późno, żebyśmy szkoły do domu, więc Jess, Ang, Chaz, Chris i Ryan zostali w niego. Jess z Chazem, Angel z Ryanem i Chrisem, a ja z Justinem. Dlaczego ja z JB? Bo chłopacy uznali, że jak obudzimy się w jednym łóżku, to będzie wspaniały początek naszego udawanego związku. Więc jeszcze raz.
Usiadłam na łóżku Justina, w jego pokoju. Swoją drogą to ma bardzo ładny pokój. Jedna ściana jest ciemnofioletowa, a reszta szara. To połączenie wygląda wspaniale. Pościel też jest fioletowa. Meble mają jasny kolor. Biurko stoi pod oknem, a obok balkonu. Dwuosobowe łóżko jest przy drzwiach do łazienki, a naprzeciwko są drzwi do garderoby. Telewizor wisi na ścianie przy drzwiach, a pod nim komoda, na której stoi mnóstwo zdjęć. Większość z jego przyjaciółmi. Jedno z nich zwróciło moją uwagę. Niska, wyglądająca bardzo miło kobieta w wieku około 22 lat, trzymająca małego, słodkiego, ślicznego blondynka, z ciemnobrązowymi oczami. To Justin? Jaki słodziaśny!
- Jeszcze nie śpisz? – usłyszałam głos Justina.
- ym… - zerknęłam na niego i znowu odebrało mi mowę. Był w samych bokserkach, a klatę, to miał pokaźną. – Nie, nie chce mi się jeszcze…
- Więc co robimy?
- Mi nie zadaje się takich pytań.
- No, tak. Pograjmy w prawdę.
- Nie chce mi się wymyślać pytań… Ale jeśli chcesz, to możesz mnie o coś popytać, ale nie obiecuję, że odpowiem – zaproponowałam.
- Ok. jakiej muzyki słuchasz, Frees?
- Jestem Freesia. Różnej. Lubię Taylor Swift, niektóre piosenki Miley Cyrus, Avril Lavigne i Cher Lloyd. A, i uwielbiam Stuck in the moment. Słucham też czasem Bruno Marsa.
- Yhym… - uśmiechnął się. – Ulubione zajęcie?
- Słuchanie muzyki, lubię czytać, trochę malunkuję... Co jeszcze…
- Umiesz na czymś grać? A może śpiewasz, Frees?
- Jestem FREESIA. Grać umiem na nerwach. Śpiewam, a, że nie umiem, to już inna sprawa.
- Masz jakieś zwierzęta?
- Mam. Kota. Nazywa się Tost – uśmiechnęłam się do niego.
- Boskie imię – zakpił ze mnie.
- Wiesz, co?!
- Och, no przepraszam…
Pokazałam mu język i położyłam głowę na poduszkę.
-Frees, Chcesz już spać? – zapytał.
- FREESIA! Nie, a ty?
- Przestań, jest dopiero czwarta nad ranem.
- Już?!
- za piętnaście. Powiedz mi ilu miałaś chłopaków.
- Nie powiem.
- Czemu?
- Bo nie.
- To nie jest argument.
- Mówiłam, że nie odpowiem na każde pytanie.
- Dobra. To…
- Dobranoc – uśmiechnęłam się do niego. – Idziemy spać.
- Pff. Branoc, Frees – położył się koło mnie i objął w pasie.
- Jestem Freesia – wymamrotałam pod nosem i zamknęłam oczy.
____
Straszznie Was przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale mama zabrała mi neta i nie mogłam dodać rozdziału.
ale już jest i niedługo pojawi się następny, według mnie ciekawszy niż ten.
Serdecznie zapraszam na bloga : dr-bieberr.blogspot.com. Jest Wspaniały!
Proszę o szczere komentarze! a jeśli chciałybyście być informowane o rozdziałach, to możecie w kom zostawić swój numer Gadu.
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz