INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 5. "Jestem zwykłą, wręcz niezauważalną dziewczyną, które boi się ludzi"


- Świetnie tańczysz!- pochwalił mnie.- Tobie nie wychodzi… Nie wcale! – powiedział sarkastycznie.
- Dziękuję. Ale naprawdę tak sądzisz?
- Oczywiście. To gdzie mieszkasz? – zapytał rozglądając się.
- Następna w prawo i trzeci domek po lewej – uśmiechnęłam się, a Justin wykonał moje instrukcje, zatrzymując się na podjeździe. – Justin, nie wiem jak ci dziękować za to wszystko co dla mnie zrobiłeś.
- a ja wiem… - poruszył brwiami.
- Tak? – wybełkotałam cicho i nieufnie. Bieber nadstawił policzek i wskazał go palcem. Niepewnie się do niego zbliżyłam i kiedy moje wargi miały dotknąć jego twarzy, obrócił głowę o 90 stopni, a moje usta znalazły się na jego. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
 Szybko go od siebie odepchnęłam i wbiegłam do domu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi od mojego pokoju i padłam na łóżko. Justin Bieber chciał mnie pocałować, a właściwie pocałował. Usłyszałam pukanie.
- Freesia, mogę? – zapytała Angel, uchylając drzwi.
- Tak.
- Coś się stało? Tak bez słowa weszłaś do domu, nawet nie zaprosiłaś Justina.
- Angel, on mnie pocałował… - wyszeptałam.
- Co? To chyba dobrze! Freesia! Powinnaś się cieszyć…
- Ale my się znamy jakiś dzień! – przerwałam jej w pół zdania.
- to co?
- No… właśnie to. Znasz mnie… Ja nie umiem tak ja wy.
- Freesia, ale… Mniejsza o to. Jak zareagowałaś? – zaciekawiła się.
- Ja… no. Wiesz. Odepchnęłam go od siebie…
- Dlaczego?
- Bo ja nie chciałam , żeby mnie całował! – krzyknęłam.
- No, ale dlaczego?
- No, bo… Ja nie jestem taka jak ty,  czy Jess. Jestem okropnie nieśmiała. No wiesz. Ja nie umiałabym się z nim zadawać. Pamiętasz Charliego? – pokiwała twierdząco głową. – Ja w związki angażuję się całą sobą. A pamiętasz jak zareagowałam kiedy odkryłam, że ma inną? Przez dwa miesiące z domu wychodziłam tylko do szkoły. Ja, owszem lubię Justina, ale nie mogłam pozwolić sobie na pocałunek. Jeszcze, nie daj Boże, zakochałabym się w nim, a przecież on jest gwiazdą. Na pewno nie chciałby ze mną chodzić, bo jestem jaka jestem. Jestem zwykłą, wręcz niezauważalną dziewczyną, która boi się ludzi. – wstałam i wyszłam na mały balkonik, który dawał mi  widok na plaże i nasz ogródek. – Widzisz, już całuje Jessicę – powiedziałam, wracając do środka pokoju. – To nie miałoby sensu. Uwierz.
- Freesia – przytuliła mnie do siebie. – Czemu mi o tym wcześniej nie mówiłaś?
- Nie widziałam potrzeby – wzruszyłam ramionami.
- och. Następnym razem po prostu możesz mi powiedzieć. Słonko…
- Dziękuję, ale mam nadzieję, że następnego razu nie będzie – powiedziałam, ukradkiem wycierając łzę, która niepostrzeżenie spłynęłam po moim policzku.

Usiadłam na łóżku, wilgotne jeszcze włosy związałam w luźną kitkę i wyjęłam z szuflady telefon. 1 nieodebrana wiadomość i 7 nieodebranych połączeń. Wszystko od Justina…
Przeczytałam wiadomość.
 Rozumiem. Nie chcesz ze mną rozmawiać. Ale chciałbym cię po prostu przeprosić. Nie powinienem był próbować cię całować. Jeśli byś tego chciała, to pewnie byś to zrobiła. Kolorowych snów i jeszcze raz wielkie przepraszam.
Biebs. ;*
Odpisałam szybko, nie wiedząc dokładnie co robię.
Ok. Nic się nie stało. Dobranoc.  
Freesia.
Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać, jednak przerwał mi w tym kolejny SMS.
Spotkamy się jutro? Proszę. O której kończysz lekcje? – napisał Justin.
Może. Kończę o 14:30. W domu będę koło 15. Jeśli chcesz, to możesz przyjechać.¬odpisałam.
Ok. Więc kolorowych snów, Freesia. – napisał Justin.
Kolorowych ; ) – Odpisałam.

Schowałam nie potrzebne rzeczy do szafki i poszłam w stronę głównego wyjścia ze szkoły. Nie wiem dlaczego, ale cieszyłam się z tego spotkania z Justinem. Podszedł do mnie Aaron.
- Cześć, co tam? -  zapytał.
- Siema. Spoko. A u ciebie?
- Dobrze. Skończyłaś już lekcje?
- Tak, a ty?
- Nie. Mam jeszcze jedną – na jego twarzy zagościł grymas. – angielski.
Nigdy nie lubił tego przedmiotu, a ja nie lubiłam matmy. Nie wiem jak można nie lubić anglika. Ja osobiście go uwielbiam. Pisanie, głównie opowiadań, nie sprawiało mi żadnych trudności, a wręcz przyjemność.
- Dobra. Nie zawracam ci dłużej głowy. Pa, Freesia.
- Cześć – pożegnałam się i wyszłam ze szkoły. Na parkingu zobaczyłam czarne auto Justina. Podeszłam bliżej i on wyszedł ze środka.
- Witaj, piękna – uśmiechnął się do mnie.
- Cześć, co ty tu robisz? – zapytałam, również unosząc kąciki ust w górę.
- Napisałaś, że mogę przyjechać.
- Ale chodziło mi o to, że do mnie.
- Możemy pojechać do ciebie.
Otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i zabrał moją torbę. Wsiadłam do środka i zapięłam pas. Justin zrobił to samo.
- Freesia, naprawdę, przepraszam cię za wczoraj. Nie powinienem, ale po prostu nie mogłem inaczej. Ty masz takie hipnotyzujące oczy. Piękne.
- Nic się nie stało. Już dobrze -  uśmiechnęłam się do niego.
- Ale wiem, jak mogę cię przeprosić. Pójdziemy na basen. Wiesz, na kąpiel w oceanie jeszcze za zimno.
- A kiedy masz zamiar mnie tam zabrać?
- Starczy ci pół godziny na przygotowanie się?
- No, tak… - wybełkotałam.
- Więc za pół godziny – jego usta wygięły się w podkówkę.

Do torby włożyłam fioletowe bikini i ręcznik, klapki itp. Na małej karteczce napisałam:
Wychodzę, nie wiem o której wrócę. Buziaki ; *
Freesia.
Wsiadłam do samochodu, a Biebs ruszył. W szatni ubrałam się w strój i wzięłam ze sobą ręcznik. Włosy związałam w wysoką kitkę. Justin czekał na mnie przed wyjściem z damskiej przebieralni.
- Gdzie chcesz iść? – zapytał.
Rozejrzałam się dookoła i wskazałam palcem zjeżdżalnię:
- Tam.
- Ok.
- Justin, a pójdziemy potem się po ścigać? – zapytałam z nadzieją w oczach.
- Jeśli tylko będziesz chciała, ale ostrzegam, że jestem świetnym pływakiem.
-Trudno – wzruszyłam ramionami.
Stanęłam na słupku, na prawo od Justina.
-3,2,1 – krzyknął i wskoczył do wody.
Zrobiłam to samo. Wypłynęłam na powierzchnie równie szybko i daleko co on. Ustaliliśmy, że płyniemy do ścianki i z powrotem. Ten kto będzie pierwszy dostanie nagrodę od drugiego i nie ma, że ja tego nie chcę. Właściwie to, to ustalił Biebs. Dotknęłam nogami ścianki, odbijając się od niej zarazem. Wygrywałam. Nie była to wielka różnica, ale jednak. Przyśpieszył, więc ja też. Dopłynęłam pierwsza i usiadłam na brzegu basenu.
- Wygrałam – posłałam mu smajla.
- Więc teraz czas na nagrodę – odwzajemnił się tym samym. Stanął koło mnie i podał mi rękę, żebym też wstała. Wziął mnie szybko na ręce i zaczął uciekać na największą zjeżdżalnie na całym basenie. Wychodziła na dwór. Zanim się zorientowałam, to siedziałam już na jego kolanach, w środku<zjeżdżalni>.
- Justin. Boję się – wyszeptałam, a on tylko przytulił mnie do siebie mocniej.
- Spokojnie, nic ci się ze mną nie stanie, uwierz.
Przycisnęłam się do jego torsu i zamknęłam oczy.
- Freesia, zaraz się kończy. Otwórz oczy – wyszeptał wprost do mojego ucha.
Zarobiłam to, co  kazał, a że zobaczyłam światełko, nabrałam powietrza w płuca i poczułam na swoim ciele wodę. Wypłynęłam na powierzchnie, a tuż za mną stał już Justin.
- I jak było? – zapytał.
- Spoko.
- Gdzie teraz?
Wzruszyłam tyko ramionami. Pociągnął mnie za rękę, na następne zjeżdżalnie.

Siedziałam przy biurku i pisałam wypracowanie. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo? – odebrałam.
- Hej, Freesia. Tu Aaron. Chciałem się zapytać czy nie pomogłabyś mi napisać tego wypracowania? – zapytał.
- Cześć. Mogę ci pomóc.
- Spotkajmy się jutro po szkole. O której kończysz?
- o 15:40.
- Ja też.
- Dobra, to dogadamy się w szkole, ok? – zapytałam.
- ok – powiedział, a ja się rozłączyłam.
Po chwili dostałam SMS.
Freesia, co robisz jutro po szkole? Chciałbyś pójść ze mną do kina? – Justin.
Wybacz, ale mam plany na popołudnie. Jeśli coś się zmieni dam ci znać, ok? – odpisałam.
Dobrze. Dobranoc. ; *- Justin.
________

I jak ?  nie wiem czemu, ale jak mam wenę do bloga o WiWi, to nie mam do tego, albo odwrotnie. Chociaż właściwie nie jest tak źle, bo teraz jestem pewna, że nikt nie ukradł <ani nie zjadł> mojej weny. ; )

Pod rozdziałem czwartym nie zobaczyłam ani jednego komentarza! Mam nadzieję, że tu pojawią się chociaż dwa...

Pozdrawiam ; *

1 komentarz: