INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 2. "uśmiechnął się do mnie i przytulił mocno do siebie"


Obudziłam się o godzinie 10 rano. Powoli zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Tak jak się spodziewałam Jess i Angel kazały mi iść ze sobą, więc zaczęłam się szykować. W końcu trzeba jakoś wyglądać. Byłyśmy umówione na 13. Wzięłam prysznic i umyłam długie, ciemnobrązowe włosy. Wytarłam ciało ręcznikiem i włożyłam bieliznę. Wyjęłam z szuflady suszarkę i wysuszyłam dokładnie włosy. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Wyjęłam z szafy zwiewną bokserkę w moim ulubionym kolorze, turkusowym, oraz białe rurki. Przebrałam się i zrobiłam warkocza na lewe ramię. Nałożyłam na powieki niebieski cień, pomalowałam rzęsy maskarą i musnęłam usta błyszczykiem. Do dziurek w uszach włożyłam błękitne różyczki, a na rękę bransoletkę od kompletu. Paznokcie pomalowałam na biało, a niebieściutkie paski zrobiłam na ich końcach i poczekałam aż wyschną. Nałożyłam na nos zwykłe kujonki.
Zbiegłam po schodach do kuchni, gdzie siedziały już moje współlokatorki, Jess i Angel, i jadły śniadanie.
- Cześć, Słoneczko, ślicznie wyglądasz – powiedziała Angelina i uśmiechnęła się.
- Dziękuję, ale wiem, że to nie prawda – stwierdziłam i usiadłam z nimi do stołu.
- Widzisz. Mówiłam. Jej nie warto prawić komplementów, bo i tak powie, że kłamiesz – zerknęła na mnie Jess i pokiwała głową z dezaprobatą.
Wzięłam kromkę chleba i posmarowałam masłem. Zjadłam ją z sałatą i popiłam sokiem pomarańczowym. Poszłam do pokoju po pierwszą część „Zmierzchu”, którą czytałam już drugi raz.
„ W moim śnie było bardzo ciemno, a jedynym źródłem bladego światła wydawała się skóra Edwarda[…]”
Czytałam czwarty rozdział. Strasznie szkoda mi Belli. Edward tak bardzo jej unika. Och…
Usłyszałam wołanie „ Freesia, chodź. Wychodzimy!”. Włożyłam na nogi baleriny w kolorze morskim, z czarną kokardką i wzięłam torebkę, do której zmieścił się „Zmierzch”. Angel zamknęła dom i poszłyśmy na przystanek autobusowy. Dziewczyny kupiły bilety, a ja z książką w ręku zajęłam trzy siedzenia. Przez całą drogę byłam pogrążona w lekturze, a moje przyjaciółki zawzięcie o czymś rozmawiały. Szczerze mówiąc, to zdziwiło mnie to, że chcą iść do tego chłopaka. Zwykle nawet nie dzwoniły. Po prostu. To była taka zabawa. Na punkty. Wybierały sobie nawzajem chłopaków i całowały. Za numer była premia. Często mnie do tego namawiały, ale ja nie chciałam. Bałam się. Na temat chłopaków też nie wiele wiedziałam. Taki na poważnie, to był tylko jeden, ale on i tak spotykał się z inną na boku. Niemile go wspominam. Charlie.
-halo! Ziemia do Freesia! – przed oczami zobaczyłam rękę Jessici. – wysiadamy, mała.
Wstałam z miejsca i wyszłam z autobusu. Dążyłam za przyjaciółkami, wciąż czytając. Szłam tak ze wzrokiem wbitym w książkę, że nawet nie zauważyłam, że stałam na drodze do pięknego, dużego domu, z kremową elewacją. Poinformowała mnie o tym Jess. Powiedziała też, że powinnam przestać czytać. Zrobiłam to, a Angel zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mam kogoś poznać. Znowu zaczęłam się denerwować. A co jeśli mnie nie polubi? A jeśli pomyśli, że go nie lubię? Nienawidzę, kiedy po mojej głowie krążą takie myśl. Ugh! Robię się cała czerwona!
Drzwi się otworzyły. Przed moimi oczami stanął piękny brunet. Teraz wiedziałam już kim on jest. Te delikatne rysy twarzy. Pełne różowiutkie usta. I oczy. Ach… Tak cudowne. Pełne radości, a zarazem tak seksowne. Miał na sobie czarne rurki i jasnoniebieski T-shirt. Na nogach - białe Supry.
Uśmiechnął się i powiedział:
- Hej. Jestem Justin. Wejdźcie, proszę.
- Siema. Ja to Angel, to Jessica, a to Freesia – przedstawiła nas blondynka. Weszłyśmy do środka. Na kanapie siedziało jeszcze dwóch chłopaków. Byli to zapewne Chaz i Ryan.
- To Chaz i Ryan, a to Angel, Jessica i Freesia – Justin przedstawił nas chłopakom. Tak jak się spodziewałam byli to jego znajomi. Skąd? Nie byłam jakąś psychofanką, ale lubiłam jego muzykę i trochę o nim wiedziałam. – napijecie się czegoś? –zapytał.
- owszem – Jess posłała mu flirtujące spojrzenie i przygryzła wargę. Zupełnie to ignorując, a moją przyjaciółkę przyprawiając o zdziwienie powiedział:
- a czego? Sok pomarańczowy?
- tak – powiedziały razem moje przyjaciółki, a ja kiwnęłam tylko twierdząco głową.
- dlaczego jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy? – zapytał Ryan, mierząc Jessicę wzrokiem.
- mieszkamy dość daleko – wytłumaczyła Angel. – i zwykle nie pojawiamy się w tej części miasta.
- a dlaczegóż to? –Justin postawił przed każdą z nas szklankę soku.
- nie widzimy potrzeby.
- rozumiem.
Cała piątka rozmawiała i śmiała się z sucharów Chaza.
Przyglądałam się im uważnie. Chazowi spodobała się Jessica, a Ryanowi i Justinowi Angelina. Wywnioskowałam to po tym, jak na nie patrzyli. Z pożądaniem w oczach. Ja znów czułam, że jestem nikomu nie potrzebna. Wiedziałam, że tak nie jest, ale jednak czułam się, jakby moje przyjaciółki miały mnie w dupie.
Po około godzinie Angel oznajmiła:
- ja muszę już iść.  Jestem umówiona.
- ja też będę się zbierać, bo mam trening, a muszę się jeszcze przebrać – powiedziała Jess.
- a ty, Freesia? Wybierasz się gdzieś? – zagadnął mnie Justin. Zdziwiło mnie to, że zapamiętał moje imię. Zaczerwieniłam się.
- ja… ja właściwie…yy... – jąkałam się.
- ona nie ma na dziś planów – powiedziała za mnie Jess.  – jest trochę nieśmiała – szepnęła przez ramię do Justina.
- więc może zostaniesz z nami? – uśmiechnął się zniewalająco. Powoli się opanowałam i powiedziałam:
- nie chcę wam przeszkadzać.
- ależ nie przeszkadzasz – zapewnił mnie.
- ona z chęcią zostanie – Angel uśmiechnęła się do mnie i pożegnała się ze wszystkimi i wyszła wraz z Jess.
- dobrze… - Justin usiadł na krześle przy stole, pokazując przy tym rząd pięknych, białych zębów. – więc co robimy?
- nie wiem, ale ja spadam, bo jestem umówiony z Anastazją – powiedział Ryan i poruszył zabawnie brwiami. Wstał z sofy, pożegnał się i wyszedł.
- a Ty, Chaz, co chcesz robić?
- wiesz, że to Ryan ma zawsze pomysły, a nie ja! – oburzył się.
- więc może ty, Freesia, masz jakiś pomysł? – zerknął na mnie swoim przeszywającym na wylot wzrokiem. Pokiwałam tylko głową na nie.
- Ja mam! – krzyknął nagle. – Opowiesz nam o sobie, Freesia.
- ale dlaczego? – poczułam, że moje policzki znów oblewa fale ciepła.
- bo chcę cię lepiej poznać…- w słuchaniu aksamitnego głosu Justina przerwał mi telefon Chaza. Odebrał i odszedł na chwilę.
- muszę spadać. Mam zająć się siostrą. Rodzice gdzieś jadą – wymamrotał. – Do zobaczenia – uśmiechnął się i wyszedł.
- cóż. Zostaliśmy sami. Więc opowiedz mi o sobie.
- ale co chcesz wiedzieć?
- hm… może na początek… ulubiony kolor.
- turkusowy.
- A dlaczego masz na imię Freesia?
- Bo to były ulubione kwiaty mojej mamy… - westchnęłam cicho.
- Były?
- Mama nie żyje. Zmarła jak miałam 6 lat.
- A tata?
- Taty nigdy nie spotkałam. Tak właściwie, to jestem sierotą… mieszkałam z przyjaciółkami. Mama była znaną projektantką mody i była na tyle mądra, że gdy wpadła w nałóg, wszystkie swoje pieniądze przepisała na mnie – strasznie ciężko było mi o tym opowiadać, ale wiedziałam, że tak miało być. Już przez 12 lat człowiek zdążył się przyzwyczaić do bólu.-  Mama ćpała – ciągnęłam dalej.- Nie radziła sobie z tym wszystkim. Tu praca, a tu malutkie dziecko. Ojciec zostawił ją, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Nie wiem nawet jak się nazywał. Nie wiem kim był, co robił… -czułam, że mogę mu zaufać. Jeszcze przed nikim się tak nie otworzyłam przy pierwszym spotkaniu. Ale jego oczy. Ach… po prostu nie dało się w nie patrzeć, nie robiąc tego co on chciał. Gdyby pył prawnikiem i zabrakłoby mu argumentów, to wszystkich przekonałby swoim spojrzeniem. Wcale tu nie przesadzam.  Z mojego lewego oka ukradkiem wypłynęła jedna słona łza. Otarłam ją szybko, zanim poczułam rękę na ramieniu i niesamowity zapach. On pachniał tak… Tak… Nie umiem tego opisać, w każdym razie zapach był zniewalający.
- nie płacz, malutka – uśmiechnął się do mnie i przytulił mocno do siebie.
___

  Rozdział 2. Mnie się nawet podoba, ale nie wiem. jakoś tak dziwnie.
Może ktoś wie ile mam odwiedzin? mi pokazuje się jedno wielkie zero.  :(
Następny rozdział jest w trakcie pisania, więc niedługo bd gotowy.
Jeśli możecie i podobają Wam się moje wypociny, to proszę polecajcie mojego bloga.

Pozdrawiam, ;*

1 komentarz:

  1. zajebisty ♥ Wszystko tak cudownie opisujesz ♥

    OdpowiedzUsuń