INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 15. "Boisz się podejść do zwykłego chłopaka i pogadać"


- Wiesz, nawet dobre te twoje toffi – uznał, przemywając wodą swoją brudną od loda twarz.
- Mówiłam. I jeszcze raz przepraszam, że wsadziłam ci go w twarz – spuściłam wzrok i uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Oj, nie przepraszaj już. Przecież się nie gniewam – pocałował mnie w czoło. – Ale za to musisz zaśpiewać.
- Ale... Nie pamiętam tekstu – skłamałam, wchodząc na pomost.
- Pamiętasz, Frees – powiedział i usiadł koło mnie, na kocu.
- Justin nie chce mi się...
- Trudno, Frees. Jako „dobry nauczyciel” muszę się postarać, żeby twój głos brzmiał jak najlepiej.
- No, to brzmi. Nie słyszysz? La la la la la la la.
- Frees!
- Dobra, ale tylko raz.
Sweet love, sweet love...
- Pięknie, Frees. Jeszcze raz. Ostatni – poprosił, kiedy skończyłam.
- Ok – zaśpiewałam jeszcze raz i zanim zdążył poprosić o następną piosenkę, wskoczyłam do wody.
- Frees! – krzyknął.
- Tak?
- Idziemy na kajaki? – spytał.
- Yhm... Możemy – uznałam.
Ja spakowałam wszystkie nasze rzeczy i zaniosłam do auta Justina. A on poszedł wypożyczyć kanu*.  Jakiś facet w czarnych, długich spodniach, które włożył przy +30 stopniach, pomógł włożyć mi kapok i usiąść na miejscu, przed Biebsem. Podał mi wiosła i powiedział co mamy robić, żeby nie wywrócić kajaku.
- Dobra. To jak tym się steruje? – zapytałam, kiedy odpłynęliśmy od brzegu.
- Myślisz, że ja wiem? Nigdy nie płynąłem kajakiem – powiedział.
- I nagle naszła cię ochota?
- Tak.
- Wiesz, Justin. Tam się okropnie chmurzy, może nie powinnyśmy teraz wypływać? – wskazałam palcem na zachód, gdzie było prawie czarno.
- Przejdzie bokiem – wzruszył ramionami i zaczął wiosłować.
- Niech ci będzie – powiedziałam i zaczęłam nieudolnie naśladować jego ruchy. – Szkoda, że nie wzięłam telefonu.
- Czemu?
- Bo bym coś puściła.
- Może zaśpiewasz - zaproponował.
- Nie. Ty zaśpiewaj. Tylko dwa razy w życiu słyszałam jak śpiewasz, a to ty jesteś tu gwiazdą – obróciłam się do niego przodem.
Chwilę się zastanawiał, później zaczął:
I threw a wish in the well
Don’t ask me I’ll never tell
I looked to you as it fell
And now you’re in my way
I’d trade my soul for a wish
Pennies and dimes for a kiss
I wasn’t looking for this
But now you’re in my way

Your stare was holding
Ripped jeans, skin was showin’
Hot night, wind was blowin’
Where you think you’re going baby?

Hey, I just met you and this is crazy
But here’s my number, so call me maybe
It’s hard to look right at you baby
But here’s my number, so call me maybe
Hey I just met you and this is crazy
But here’s my number, so call me maybe
And all the other boys try to chase me
But here’s my number, so call me maybe

Before you came into my life
I missed you so bad
I missed you so bad
I missed you so so bad
Before you came into my life
I missed you so bad
And you should know that
So call me maybe**
Refren nuciłam z nim. Muszę przyznać, że nawet fajnie nam to wyszło. Tak. Oprócz  tego, że przy ostatnim „ Call me Maybe!” zaczęło lać. Dosłownie. Niebo było jasne. Nie grzmiało, nie błyskało się. Po prostu padało. Zamiast cokolwiek robić, na przykład pomóc Justinowi zawrócić, a nie kręcić się w kółko – śmiałam się.
- Frees! – krzyknął.
- Tak? Coś nie idzie ci to wiosłowanie.
- No, co ty?
- Ale fajnie tak – powiedziałam.
- Cudownie – zironizował.
W końcu wzięłam wiosła i pomogłam mu dopłynąć do brzegu. Rzuciliśmy wszystko na piasek i pobiegliśmy do jego samochodu. Ręcznikiem, który leżał na moim siedzeniu zaczęłam się wycierać, ciągle się śmiejąc.
- Ale to było fajne – uśmiechnęłam się do niego.
- Fajne?
- Wybacz. Ekscytujące – poprawiłam się.
- Nie o to mi chodziło. Podobało ci się? – spytał  z niedowierzaniem.
- Tak. A tobie?
- Skoro tobie tak, to mi też – powiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam i zerknęłam w jego cudowne oczy. – Jesteś niesamowita, Frees. Boisz się podejść do zwykłego chłopaka i pogadać, ale jeśli leje, jesteś na środku jeziora w kajaku, który w każdej chwili może się wywrócić, to cieszysz się i śmiejesz się w niebogłosy.
- Niestety – wzruszyłam ramionami, ale i tak się uśmiechałam.
- Chyba raczej na szczęście – wyszeptał i pocałował mnie delikatnie w usta. Oczywiście oddałam pocałunek. Chyba każde miejsce w którym on się znajduje, jest romantyczne. Jego samochód, jego pokój, pomost, kurde, pewnie nawet przy śmierdzącym, zapchanym śmietniku byłoby romantycznie.  Odsunęłam się od niego delikatnie i z uśmiechem na ustach zaczęłam wycierać moje mokre włosy. Włączył radio, w którym właśnie leciała : „Call My Name”.
- Lubię tę piosenkę – powiedziałam, biorąc do ręki kolejny ręcznik z tylnego siedzenia i usiadłam na nim. – Just, czemu się nie wycierasz?
- To tylko woda – powiedział zupełnie bezbarwnym głosem.
- No, niby tak, ale będziesz miał mokry samochód.
- To co?
O nie! Znowu użył tego głosu. Taki... taki... chłodny. Jakby on...
- Justin! Znowu się na mnie złościsz – spuściłam wzrok.
- Nie złoszczę się na ciebie, Freesia – powiedział.
- Justin, ja nie chciałam. Przepraszam. Nie bądź zły. O co chodzi? – drążyłam temat.
- O n i c, Freesia. N i e  j e s t e m  z ł y.
- Ale o co?
- O nic! – krzyknął i zapalił silnik. Zgłośnił radio. I do swojego domu się do mnie nie odzywał. Kiedy już u niego byliśmy powiedział tylko głupie: „jeśli chcesz, to możesz iść do mojej łazienki”. I poszłam. Opłukałam się z wody, wytarłam, ubrałam szare legginsy i czarną bluzkę z jasnoniebieskim napisem : „Meow”. Mokre włosy rozpuściłam, żeby lepiej schły. W pokoju go nie było, więc zeszłam na dół. Siedział na sofie i oglądał film. Zobaczyłam tytuł, czyli dopiero się zaczynał.
- Mogę się dosiąść? – spytałam nieśmiało, a on skinął głową. – Co oglądasz?
- „ Easy A”. ***
- Fajne? – usiadłam obok niego.
- Yhym.
- Justin... Przepraszam – wyszeptałam i przytuliłam się do jego torsu.
- Ale, Freesia, ja się  n i e  gniewam.
- Gniewasz – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Nie, Freesia.
- Ja nie chciałam – usiadłam przodem do niego i spojrzałam mu w oczy. Oparł się czołem o moje, ocierając swoim nosem o mój policzek. Nawet nie wiem, kiedy moje usta znalazły jego ciepłe wargi. Uśmiechnął się, objął mnie w talii i posadził na swoich kolanach.
- Już wierzysz, że się nie gniewam? – zapytał, zerkając w moje oczy.
- Ale się gniewałeś.
- Oj, Freesia, Freesia. Chodź, oglądamy film. Widziałem go już kiedyś, Emma Stone jest świetną aktorką – powiedział, przybierając naturalną barwę głosu i patrząc na ekran telewizora.
- Mogę sobie zrobić kisiel? – spytałam.
- Jasne, chodź – cisnął na pilocie pauzę i poszedł ze mną do kuchni. – Jaki? Mam malinowy, wiśniowy, truskawkowy, cytrynowy i morelowy.
- Malinowy.
- Ok – zagotował wodę w czajniku, a ja wsypałam do kubka swój kisiel, a do drugiego wiśniowy, dla Justa.  Zalaliśmy wodą, mieszając i wróciliśmy do salonu.
Biebs usiadł na kanapie i poklepał swoje uda, na znak, żebym usiadła mu na kolanach, na co ja tylko pokiwałam głową z dezaprobatą i usiadłam. Włączył film, na którym właśnie skończyły się napisy początkowe.
Po filmie, który swoją drogą był świetny, Justin uznał, że naprawdę powinnam poćwiczyć, więc mimo mojej wielkiej niechęci poszłam z nim do piwnicy i zaśpiewałam moją piosenkę, aż przestało padać.
- Justin, ja chyba pojadę do centrum, muszę sobie kupić jakąś sukienkę – powiedziałam, wstając.
- To ja cię zawiozę.
- Nie musisz.
- Ale chcę – uśmiechnął się.
- Ok, to ja się tylko ogarnę – poszłam na górę i włożyłam czarne rurki, włosy zaplotłam w luźny warkocz na prawe ramie i pomalowałam się delikatnie. Do torby wsadziłam telefon, portfel, błyszczyk, tusz do rzęs i inne duperele. Na nogi włożyłam trampki. Zeszłam na dół, żując gumę miętową.
- Gotowa?
- Jasne – uśmiechnęłam się i wyszłam z Justem z jego domu.
_________
*kanu – kajak;
**fragment piosenki „Call Me Maybe”.
*** „Łatwa dziewczyna” – osobiście polecam film.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, i wiem, że mnie to nie tłumaczy, ale po prostu doszłam do wniosku, że skoro ktoś mi się podoba, a ja kiedyś ponoć się mu podobałam, co mnie przeraża, będzie mi trudno pisać o szczęśliwej Freesii i Justinie.
Następny rozdział pojawi się szybciej i mam nadzieję, że będzie ciekawszy, bo ten, jak już tłumaczyłam jest nudny, bo to OKRES PRZEJŚCIOWY.

3 komentarze = 16 rozdział <33
Wybaczcie, ale muszę wiedzieć czy po przeniesieniu bloga ktoś go jeszcze czyta, bo przypominam blog został przeniesiony z onetu, z powodów technicznych, oraz dlatego, że onet mnie nie lubi. A teraz lecę po książki do szkoły z Pati <33
Paa  ;*

3 komentarze:

  1. Cześć masz fajne opowiadania i zapraszam na mojego bloga ! :) Oto link :P : http://opowiadaniaojustiniebieberzewisi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej bo naprawde mi się podoba. Mam taką samą sytauacje jak ty, ale już powoli mi przechodzi. Nie ma co się przejmować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetny rozdział, mówię ci!, Tylko czemu Justin się tak zachowuje, hm?
    A wogle, akcja z kajakiem jak w Camp Rocku, XD
    Kocham cię August - FAŁEK ♥

    OdpowiedzUsuń