INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 12. "Jego usta znalazły się na moich"


Jessica wyszła, zostawiając mnie samą z myślami i Tostem, który właśnie łasił się do moich nóg. Poszedł w stronę swoich misek. Oczywiście. Jak ja mu nie dam jeść, to nikt już nie da. Wyjęłam z lodówki puszkę Whiskas‘ a i nałożyłam  trochę Tostowi.
- Smacznego, kochanie – uśmiechnęłam się do kota. – Tost, myślisz, że Jessica ma rację, że powinnam jednak zaryzykować...? – miauknął. Raz... To źle. Ustaliłam z nim, że jak miałczy raz, to na tak. A jak dwa razy i więcej, to na nie. – Tost, ale ja się boję... – w moich oczach pojawiły się łzy, a w głowie miałam mętlik. Drzwi się otworzyły, a do domu weszła Angelina.
- Freesia, kochanie, czemu płaczesz? – zapytała, podbiegając do mnie.
- Nie płaczę – powiedziałam twardo.
- Co się stało?
- No, bo ja już nie wiem. Jessica powiedziała, że znowu „oddaje” mi Justina, ale ja się boję... boję się, że będę tylko zabawką, a ona na to, że powinnam zaryzykować, ale tego też się boję, bo nie chcę cierpieć – z moich oczy wypłynęły łzy. – To nie tak, że nie chcę - ja po prostu boję się być ponownie szczęśliwa. Boję się znowu tych cudownych uśmiechów każdego ranka. Boję się mówić o tym jak bardzo cudownie się czuję. Boję się zagłębiać w kolejny kolor oczu, i pokochać kolejny sposób żartowania. Boję się złapać inną dłoń, i powiedzieć 'ufam'. Panicznie boję się szczęścia, bo wiem, że nie przetrwam, gdy kolejny raz zniknie mi w mgnieniu oka.
- Kochanie, nie płacz... Wszystko się ułoży. Freesia, spójrz na mnie – podniosłam wzrok. – Posłuchaj głosu serca. Wiem, że to może nie najłatwiejszy sposób, ale najlepszy. Uwierz. Twoje serce wie najlepiej czego potrzebujesz. Co czujesz do Justina? – zapytała.
- Ja... No, nie wiem. Lubię go. Nawet bardzo...
- A co czujesz, gdy jesteś przy nim? Sama.
- Moje serce bije sto razy szybciej, a... a kiedy on się uśmiecha, moje kąciki ust same podnoszą się do góry... Kiedy mnie przytula... Czuję się... bezpieczna...  czuję, że mu ufam... Że nie chciałby... dla mnie źle...
- Freesia... Ty się zakochałaś...!
- Nieprawda! A nawet jeśli, to kogo to obchodzi, skoro on nie chciałby mnie? Jest gwiazdą. Może mieć każdą dziewczynę na ziemi.
- Ale chce ciebie... Wtedy, kiedy oni przyszli do ciebie, a był u ciebie Aaron. Jak oglądaliśmy film, jak Ryan się obraził i sobie poszedł. Pamiętasz? Ja poszłam z nim do sklepu. Pytał się mnie czy go lubisz i czy byś się z nim umówiła. Powiedziałam, że go lubisz... Ale że byś się z nim nie umówiła. Był wtedy jakiś taki zły i nalegał, żebym powiedziała dlaczego, ale powiedział też, że „będzie walczył”. Nie wiesz z jakiego powodu Jess już go nie chce? – spytała.
- Nie wiem... Napisała mi coś takiego: Freesia! Dzisiaj byłam z Justinem w parku. Wiesz... On Cię naprawdę lubi. Z Tobą będzie mu lepiej. Że to tak ujmę „oddaję Ci go”. Buziaki ; * - przeczytałam jej treść mojego SMS’ a od Jessici.
- Czyli... Gadała z nim o tobie i on cię lubi, Freesia! Uwierz w to i w siebie!
- Ale ja się boję...
- Freesia. Twoja nieśmiałość przekracza wszelkie granice! – krzyknęła.
- Angel... Ale jak nie będę wychodzić z domu, to ty i Jess będziecie mi kupować lody waniliowe i truskawkowe.
- Oczywiście, kochanie. Ale zaryzykujesz?
- Tak... – wyszeptałam z wielką gulą w gardle.
- Świetnie. Trzymam cię za słowo. A i jeszcze jedno. Matt nie przyjdzie na twoje urodziny. Zerwaliśmy. Znaczy niby się „przyjaźnimy” ale wiesz...
- Czemu?
- Uznał, że do siebie nie pasujemy – wzruszyła ramionami. – Chcesz trochę lodów czekoladowych?
- Jasne, ale tylko trochę. Justin przyjedzie po mnie o 16.
- Szybko działasz, bejbe – poruszyła brwiami.
- Oj, przestań! On po prostu pomaga mi przygotować się do tego cholernego konkursu!
- Zaśpiewaj mi piosenkę, którą będziesz śpiewać – poprosiła słodko, nakładając do dwóch miseczek lody.
Popatrzyłam na nią spod oka, ale mimo wszystko zaśpiewałam pierwszą zwrotkę i refren.
- A przede mną nie chciałaś śpiewać tak śmiało! – usłyszałam przy moim uchu delikatny głos Justina, i aż podskoczyłam ze strachu.
- Boże, Justin, nigdy więcej mnie tak nie strasz – powiedziałam przytulając go na powitanie, a moją twarz oblała fala ciepła.
- Przepraszam – powiedział, gładząc mnie po plecach. Odsunęłam się od niego delikatnie. – Frees, czyżbyś zapomniała, że musisz się mi odwdzięczyć?
- Justin, oczywiście, że nie zapomniałam – uśmiechnęłam się i znowu go przytuliłam. – Pani Note, moja nauczycielka muzyki, uznała, że ta piosenka jest dla mnie świetna. Powiedziała też, że skoro już niedługo skończy się rok szkolny, a moje oceny są nie do zarzucenia, to jeśli mam dobrego nauczyciela, nie muszę chodzić do szkoły w tym tygodniu. Konkurs odbędzie się w ten piątek o czwartej i potrwa do siódmej, łącznie z ogłoszeniem wyników. Wszystko będzie się działo w mojej szkole, a jury to pani Note, nauczycielka muzyki ze Stanu Wirginia i nauczycielka ze Stanu Georgia. Jeśli jakimś cudem wyszłabym z tego etapu, a jeszcze większym cudem stanęła na podium, to nie muszę podpisywać żadnego kontraktu, ani nagrywać płyty, jeśli nie chcę, a zrobienie tego byłoby bezsensem w moim wypadku, bo i tak by mnie nie słuchał – oświadczyłam obojgu to, czego dowiedziałam się dzisiaj od pani, a na ostatnie zdanie Angel walnęła się w czoło.
- Justin zjesz lodów czekoladowych? – zapytała blondynka.
- Z chęcią – powiedział do mojej przyjaciółki. - Frees, bo skoro ty nie będziesz chodzić do szkoły, a ja będę cię uczył, to może wygodniej by było - odsunął się ode mnie i popatrzył w moje oczy. - jeśli wprowadziłabyś się do mnie na ten tydzień – zasugerował nieśmiało.
- Byłoby wygodniej, ale ja jeszcze ci się nie odwdzięczyłam za wszystko co zrobiłeś do tej pory... – powiedziałam, uśmiechając się blado.
-  Oj, Frees, to nie byłby dla mnie żaden problem. Powiedz jeszcze, że nie lubisz mi się odwdzięczać... – tu zerknął jeszcze głębiej w moje oczy, a na jego twarzy zagościł taki cudowny łobuzerski uśmiech.
- Dziękuję, Justin, dziękuję – powiedziałam, przytulając się do niego kolejny raz tego dnia.  – Czyli muszę się spakować. Angel, chodź pomożesz mi – powiedziałam, ciągnąc ją za rękę do mojego pokoju.
Kiedy zamknęłam drzwi mojej sypialni zorientowałam się, że Angel nie wie pewnej istotnej rzeczy. A mianowicie tego, że wczoraj prawie się pocałowaliśmy. Ja i Justin. Gdy poinformowałam ją o tym półszeptem, wyciągając spod łóżka malutką, turkusową torbę na kółkach prawie krzyknęła:
- Ale jak to?! Freesia! Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz?! Jak to się stało?!!!
- Cśś – uciszyłam ją, kładąc palec wskazujący na jej ustach. – No, właściwie nie wiem jak to się stało, ale jestem pewna, że gdyby Jess do mnie nie zadzwoniła pocałowalibyśmy się... – wyszeptałam.
- Boże, dziewczyno, ty naprawdę się zakochałaś – Angel mnie przytuliła, a uśmiech nie schodził z jej ust, aż do mojego wyjścia.
- Przestań – powiedziałam, wkładając do torby ubrania, które mogą mi się przydać, ręcznik, zeszyt z piosenkami i szkicownik wraz z dwoma ołówkami i gumką do mazania. Do mojej ostatnio bardzo często używanej szarej torby wrzuciłam potrzebne mi kosmetyki oraz ładowarkę do telefonu, słuchawki i książkę, którą właśnie czytam trzeci raz, czyli „Przed Świtem”. Na nogi włożyłam czarne trampki, a do walizeczki baleriny w tym samym kolorze.
- Freesia, tylko nie zapomnij nas informować o rozwoju waszego związku – zachichotała, za co dostała ode mnie w rękę.
- Debilka – szepnęłam pod nosem i wyszłam z Angel z pokoju.
- Nie przesadzaj – pokazała mi język i zeszła ze schodów. A ja zaraz po niej. Trochę bałam się tego nocowania u Justina... Ale obiecałam Angel, że zaryzykuję.
- Freesia jest już gotowa – oznajmiła Angel  Justinowi, kiedy ja kończyłam jeść moje prawie całkiem roztopione lody.
- Świetnie – uśmiechnął się do mnie i wziął moją małą walizkę.
- Daj, jest lekka – poprosiłam.
- Nie – powiedział, a następnie zwrócił się do Angel. – Pa, Ang. Pozdrów Jessicę.
- Przekaż Jess, że śpię u Justina – powiedziałam i ruszyłam za Justinem w stronę wyjścia. – Wiecie, że Jessica ma randkę z Ryanem? – dopiero teraz zorientowałam się, że kiedy wychodziła powiedziała, że się z nim spotyka.
- Serio? – Justin spojrzał na mnie niedowierzając.
- Serio, serio. Angel! Jak Jess wróci powiedz jej, żeby do mnie zadzwoniła – powiedziałam i wyszłam z domu.
Podeszłam do  czarnego samochodu Bieberka. Justin otworzył drzwi od strony pasażera, a kiedy usiadłam na fotelu zamknął je. Moją walizkę schował do bagażnika, usiadł na swoim miejscu i ruszył.
 Jego rang rover był ładny, ale od jakiegoś czasu myślałam nad kupnem żółtego porsche 911. Porsche, którym Alice i Bella jechały do Volturich, żeby uratować Edwarda, bo bidulek myślał, że Bells nie żyje i sam chciał się zabić.
- Jak tam ci minął dzień, Frees? – z rozmyślań wyrwał mnie głos Justina.
- A w miarę dobrze, a tobie?
- Nieźle. O czym tak rozmyślałaś?
- Chcę sobie kupić porsche 911 – wyjaśniłam.
- A nie wypadałoby najpierw zrobić prawa jazdy?
- Ja mam prawo jazdy – powiedziałam.
- Nie wiedziałem.
- Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, Justin – uśmiechnęłam się.
- Mamy trochę czasu, na to, żeby się dobrze poznać, Frees.
- Owszem, mamy.
- A wiesz, że dzisiaj też śpisz ze mną? – zapytał.
- Teraz już wiem. A twoja mama wie?
- Nie wie, ale się dowie – uchylił delikatnie swoje okno.
- Dobrze wiedzieć.
- Co ciekawego powiesz, Freesia?
- Gratuluję, przypomniałeś sobie jak mam na imię – powiedziałam z nutką ironii.
- Naprawdę aż tak bardzo nie lubisz jak mówię na ciebie „Frees”?
- Tak szczerze, to jakoś wyjątkowo to mi to nie przeszkadza.
- No widzisz, a już się denerwujesz – zerknął w moją stronę. – Pięknie wyglądasz, Freesia, z resztą jak zawsze.
- Dziękuję, ale wiedz, że nie lubię jak ktoś kłamie na temat mojego wyglądu – poinformowałam go, choć na moich policzkach znowu zagościł rumieniec. Często moi znajomi mówią, że ładnie wyglądam, ale ja po prostu wiem, że to nie prawda, bo skoro jestem brzydka, to jak mogę być ładna? Kiedy komuś o tym mówię, zapewnia mnie, że to nieprawda, że jestem śliczna. Ugh! Nie cierpię tego uczucia. Ludzie twierdzą, że mam za niską samoocenę.
- Freesia. Tak ciężko ci zrozumieć, że pewnie tylko ty uważasz, że jesteś brzydka? – spytał, wjeżdżając na podjazd obok swojego domu.
- No, bo ja nie jestem ładna – powiedziałam.
- Jesteś po prostu śliczna – otworzył kluczem drzwi od swojego domu i wpuszczając mnie przodem, wszedł do środka. – Chodź do mnie – poprosił. Jak powiedział, tak zrobiłam weszłam po schodach do góry, a następnie do jego pokoju i usiadłam na jego łóżku. – Freesia, proszę, posłuchaj mnie. Jesteś naprawdę przepiękna – usiadł obok mnie. - Masz cudowne, długie, gęste, grube, silne włosy. Duże, pełne, malinowe wargi. Ach... A Twoje oczy... Są niesamowite, takie wielkie i głęboko niebieskie... Figura jest nienaganna – powiedział, zbliżając się do mnie, a jedną rękę położył na moim policzku. Zadrżałam lekko pod jego dotykiem. Popatrzył w moje oczy, a ja w jego. – Naprawdę, Frees, jesteś piękna... – ostatnie słowa wyszeptał, a jego usta znalazły się na moich.


____________
 PRZEPRASZAM!!! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale to nie moja wina, bo w dzień, w którym wyjechałam do dziadka dowiedziałam się, że do niego jadę. a, że mama dała mi internet nad morze, to do dziadka już nie dostałam. -.-'

Ale wiecie, że jestem też na Was zła? Nie było mnie caaaały tydzień. a ty ani jednego następnego komentarza pod rozdziałem 11.

Proszę o komentarze. ! Bo rozdział 13 jest już GOTOWY!

Tak i przepraszam, jeśli rozdziały będą zbyt optymistyczne. tak jakoś się dziwnie czuję. Tak krzywo. nie mam pojęcia co to miłość i nie wiem jak to jest się zakochać, ale chyba się zakochałam. -.-' Wcale się nie cieszę.

Cóż. jak tam mijają wakacje? Moje świetne. W niedzielę jadę z Elą nad jeziorko! Omnomnomnom.
Wiecie, że miałam zamiar przenieść bloga?
Ale teraz postanowiłam założyć nowego. Wena naszła mnie dzisiaj, więc szybko mogę tę decyzję zmienić, ale to taki mały, nieważny szczegół.

A się rozgadałam. ;pp
Do następnej notki i proszę o ROZBUDOWANE komentarze i o NIE podpisywanie się "buźkami".
Pozdrawiam :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz