INFORMACJE

Jeżeli ktoś, chce się ze mną skontaktować, to zapraszam do napisania e-maila :)
wiktoria.bashfull@gmail.com
ZAPRASZAM! Nowy blog.
http://justin-and-bella.blogspot.com/

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 11. " To może prześpisz się u mnie?"


Wzięłam parę łyków wody, stanęłam po prawej stronie grającego Justina i zaczęłam śpiewać doskonale znany mi tekst. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam SMS ‘a.
Freesia! Dzisiaj byłam z Justinem w parku. Wiesz... On Cię naprawdę lubi. Z Tobą będzie mu lepiej. Że to tak ujmę „oddaję Ci go”. Buziaki ; *
A na górze : Jess <3
Schowałam telefon. Przecież Jessice podobał się Justin. Chociaż jej podoba się piętnastu chłopaków naraz. Ale po co ona mówi, że „mi go oddaje”, skoro on nie chciałby mnie. To głupie.
- Patrz na mnie – usłyszałam szept Justina i zerknęłam na niego. Uśmiechał się. Jaki on ma słodki uśmiech. Oo. Aż samej chciało mi się uśmiechać. Podniosłam delikatnie kąciki ust. Patrzyłam tak na jego usta, aż piosenka się skończyła.
- Wiesz, Frees, ta piosenka jest dla ciebie idealna – powiedział.
- Czemu?
- Bo naprawdę masz niesamowicie silny głos – wstał zza pianina.
- Dziękuję – na moich policzkach zagościł rumieniec.
- O której jutro zaczynasz zajęcia? – zapytał, nalewając sobie Coli. Podstawiłam też swoją szklankę.
- Ym... 9:50. – nalał mi Coli. – Dziękuję.
- To może prześpisz się u mnie? Wiesz. Jest już pierwsza – zaproponował, a mnie zamurowało. Owszem, kiedy po mnie przyjechał ściemniało się, ale że jest już tak późno nawet nie przyszło mi do głowy.
- Ale ja nie mam tu nic mojego...
- To rano po coś pojadę.
- To ja powinnam oddawać ci przysługi. I tak już dużo dla mnie robisz. Gdyby nie to, że mi pomagasz, to ja nie wiem co bym zrobiła.
- Oj, przestań. To dla mnie sama przyjemność.
- Justin...
- Ale wiem jak mogłabyś się odwdzięczyć – dodał.
- Jak ? – podniosłam brwi w zaciekawieniu.
- Przytul mnie, Frees.
Bez dłuższego zastanowienia objęłam go delikatnie, a on gładził ręką moje plecy.
- Ale pamiętaj ja jestem FREESIA – powiedziałam, uśmiechając się do niego.
- Nie. Dla mnie jesteś Frees. Więc, Frees. Kiedy ty masz urodziny? – zapytał.
- 5 czerwca. A co?
- To w sobotę.
- No, i robię jakąś taką malutką imprezę. Przyjdziesz? – zapytałam, patrząc w jego cudowne oczy.
- Przyjdę. A kto będzie?
- Ja, Jess, Angel, Tost, Ty, Jennifer i Aaron, zaproszę też Chaza, Chrisa i Ryana. A, no i chłopak Angel.
- Serio? Frees, to twoja osiemnastka! To trzeba uczcić! No, i jeszcze to, że wygrasz ten etap konkursu.
- Przestań.
- Wiem, co mówię, Frees. Co chcesz dostać? – zapytał.
- Nic.
- Coś chcesz.
- Więc nie wiem co chce – powiedziałam i dopiero teraz zorientowałam się, że dalej przytulam ciepłe ciało Justina. Odsunęłam się delikatnie, a na co on znowu mnie objął.
- Jeszcze mi się nie odwdzięczyłaś – powiedział, gładząc moje włosy. Nic nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w jego tors.
- Śpiąca jestem – powiedziałam, przeciągając się. Jus jednym szybkim ruchem złapał mnie za uda, tak, że musiałam się złapać za jego kark, żeby nie upaść, a on trzymał mnie tak i szedł w stronę wyjścia. – Justin! Postaw mnie! Do jasnej cholery! Bieber postaw mnie na ziemi!!! – zaczęłam krzyczeć. – Ja pierdolę, Bieber!!!
- Tak, Frees? – zapytał, zamykając drzwi od „piwnicy”.
- Justin, debilu! Postaw mnie na ziemi!!!!! – krzyknęłam.
- Frees, nagle się rozbudziłaś?  
- Najwyraźniej!
- Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że cię już nie puszczę, tak?
- Postaw mnie na ziemi, bo oskarżę cię o porwanie!
- Nikt ci nie uwierzy Frees. Nie umiesz kłamać – powiedział, wchodząc na schody, prowadzące na piętro.
Nie zaprzeczyłam, tylko bardziej go objęłam, bo nie chciałam spaść.
- Frees, też cię lubię... – zamruczał.
- Justin!
- No, co, nie lubisz mnie?
- No... Lubię... – powiedziałam szczerze.
- Więc, właśnie. Wiesz, że dzisiaj śpisz ze mną? – zapytał.
- Co?! – krzyknęłam, prawie spadając z jego rąk.
- Gościnne są świeżo malowane – wytłumaczył. – Z resztą. Spaliśmy już razem. Pamiętasz? Jak udawaliśmy parę.
- No, tak...
- No, uśmiechnij się Frees – powiedział spokojnie, otwierając drzwi od swojego pokoju. Podniosłam kąciki ust do góry. – Dużo lepiej. – położył mnie na łóżku i wszedł do łazienki. Po minucie wyszedł tylko i wyłącznie w bokserkach. – Proszę, idź do łazienki, ja zaraz dam ci coś do spania.
Wstałam i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam się jego żelem o zapachu truskawek i włosy szamponem o zapachu czekolady. Wytarłam się i głowę. Owinęłam ręcznikiem, który leżał na szafce i wyszłam.
- Justin... Dasz mi coś...? – zapytałam.
- Jaa – jasne – podał mi koszulkę i jakieś krótkie spodenki. Patrzył na mnie jakby chciał rozebrać wzrokiem.
- Dziękuję – zarumieniłam się tylko i wróciłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam mokre włosy i wyszłam. Bieber leżał już na łóżku, z telefonem w ręku. – Ty przyniosłeś tu moją torbę? – zapytałam, na co on kiwnął głową na „tak”, a ja powiedziałam „Dzięki”. Wyjęłam komórkę i napisałam SMS ‘a do Angel.
Dzisiaj śpię u Justina. Długa historia. Wybacz, że tak późno. Dobranoc, Słońce.  – wysłałam i zabrałam się za pisanie kolejnego. Tylko, że do Jessici. Napisałam to samo i położyłam telefon na szafce nocnej obok łóżka. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina.
- Czemu tak na mnie patrzysz? – zapytałam, starając się nie patrzeć na jego mięśnie brzucha.
- Jesteś piękna, Frees... – położył mi rękę na policzku. – Naprawdę piękna...
- Dziękuję... – wybełkotałam.
Zbliżył się do mnie na tyle, że mogłam poczuć jego niesamowicie świeży oddech. Przymknął powieki i rozchylił usta. On... Chce mnie pocałować... A ja nie protestuję. Zamknęłam oczy. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Justin natychmiast się ode mnie odsunął. Odebrałam i wyszłam z jego pokoju.
- Hej, Freesia. Śpisz u Justina... No, i bardzo dobrze. Spędzicie razem trochę czasu, lepiej się poznacie. Będziecie razem świetnie wyglądali... – powiedziała Jessica.
- Jess! Co ty pleciesz?! – krzyknęłam szeptem.
- No... Że będziecie razem świetnie wyglądali.
- Przestań. Ja mu się nawet nie podobam – zaprzeczyłam, pomijając fakt, że przed chwilą prawie dałam mu się pocałować.
- Podobasz mu się i mu na tobie zależy. Gadałam z nim dzisiaj, Freesia. Naprawdę. On cię lubi, słońce.
- Nie ważne. Pogadamy w domu – powiedziałam i rozłączyłam się. Wróciłam do Justina i położyłam się. – Dobranoc – wyszeptałam i odwróciłam się do niego plecami.
- Dobranoc, Frees – powiedział. – Freesia, czy ty mnie lubisz? – zapytał.
- Oczywiście, że Cię lubię.
- A jak bardzo?
- Bardzo, bardzo. A ty mnie? – zaciekawiłam się, odwracając głowę w jego stronę.
- Bardzo, bardzo, bardzo – uśmiechnął się.

Kiedy się obudziłam zegarek wskazywał równo siódmą, a przy łóżku stała torba. New Yorker. Zerknęłam do środka. Biała, zwiewna koszulka z żółtymi nadrukami. Fioletowe rurki. Wstałam, wzięłam do ręki torbę i poszłam do łazienki. Przebrałam się, pomalowałam oczy i usta, kosmetykami, które miałam w torebce. Włosy rozczesałam i związałam w koka. Poszłam na dół, poszukać Justina. Siedział na krześle i jadł płatki na mleku. Na stole leżał chleb, ser i takie tam.
- Hej, Justin – uśmiechnęłam się do niego. – Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. Za wszystko. Dziękuję – powiedziałam, siadając obok niego.
- Och, Frees, wiesz jak możesz się mi odwdzięczyć – powiedział i rozłożył ramiona. Objęłam go i pocałowałam delikatnie w policzek. Wyszeptałam kolejne „dziękuję”. Jaki on jest cieplutki i miły... Odsunęłam się od niego niechętnie i jeszcze raz uśmiechnęłam.
Po zjedzonym śniadaniu zawiózł mnie do domu po książki, a następnie do szkoły, gdzie oczywiście jeszcze raz mu się odwdzięczyłam, choć ja tam nie miałam nic przeciwko. Kurde! Jak ja lubię go przytulać. Jest taki... nie wiem jak to opisać. Po prostu czuję się przy nim, w jego objęciach bardzo przyjemnie, czy bezpiecznie. Tak miło.
Po lekcjach wróciłam piechotą do domu, gdzie czekała na mnie Jessica.
- Hej. Co u tam? Jak się spało z Justinem?
- Przestań, proszę cię. Dobrze.
- Spałaś z nim?!
- Co? Nie, znaczy tak, ale tylko spałam w tym łóżku, w którym spał też on.
- Rozumiem.
- Bo ty powiedziałaś, że znowu oddajesz mi Justina. Ale ja go nie chcę, bo... ja, no po prostu boję się, że on rzuci mnie po miesiącu dla innej. Że będę tylko zabawką w jego rękach. Coś... coś jak marionetka. Wiesz, taka kukiełka...
- Freesia – przerwała mi. – już zawsze mas zamiar tak żyć? Przecież każdy następny chłopak, którego spotkasz może taki być. Kochanie zaryzykuj, bo miłość twojego życia może uciec ci sprzed nosa. Naprawdę. Ja rozumiem, że jeśli to nie będzie TEN, to może cię potem boleć, ale chyba lepiej trochę pocierpieć i potem być szczęśliwym w nowym związku, niż do końca życia bić się w czoło,  mówiąc” jaka ja byłam głupia. Przecież to mógł być ON. Ten jeden jedyny na całe życie.” Serio, Frees, zaryzykuj, a teraz wychodzę, bo umówiłam się z Ryanem – powiedziała, pokazała mi język i dodała. – Pomyśl o tym. – wyszła.

________________
Czy mi  się wydaje, czy ten rozdział jest taki, jakiś krótki...?
Ech... Jak ta Freesia szybko rośnie. Już w sobotę skończy 18 lat...

18.07 wracam do domu! W końcu! Ok, lubię morze w wgl. ale ja tu prawie wcale nie mam pogody! jaki ma sens siedzenie nad morzem bez pogody?!
A jak Wasze wakacje?

12 rozdział - 4 komentarze.

Właśnie, wróciłam do oczy Freesii. Na życzenie Klaudii. <33

Wybaczcie błędy.
Pozdrawiam i do następnej notki! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz