Podniosłam powieki, usiadłam... Poczułam niewyobrażalny ból głowy. Znowu opadłam na poduszkę i zamknęłam oczy. Przeklęłam pod nosem. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był wyjątkowo zdewastowany, ale na ziemi leżały trzy butelki po alkoholu. Wczorajszy wieczór pamiętam jak przez mgłę. I to nie cały. Wolę nie myśleć, co się działo. Na szafce nocnej stała szklanka z wodą, a obok pudełko z jakimś lekiem przeciwbólowym. Ponownie usiadłam, starając się zignorować wołanie poduszki. Znalazłam też kartkę.
Oj, Freesia, zaszalałaś wczoraj. Nie powinienem na to pozwolić. Bardzo Cię za to przepraszam. Weź od razu dwie tabletki, trochę pomoże. Wybacz, musiałem dzisiaj na trochę wyjechać. Jess i Angel są z Ryanem i Aaronem. Nakarmiłem Tosta ;*
Weź leki i spróbuj zasnąć. Wrócę tak szybko, jak mi się uda.
Kocham Cię... Justin:*
Połknęłam tabletki i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki, trzymając się za głowę. Właśnie zauważyłam, że jestem w bieliźnie. Spojrzałam w lustro. To, co zobaczyłam przeraziło mnie. We włosach miałam pierze... A makijaż... Szkoda gadać... Arcydzieło Ang wyglądało jakby umalowała mnie na Halloween. Chlusnęłam sobie zimną wodą w twarz. Trochę lepiej. Zdjęłam to, co na sobie miałam i weszłam do kabiny prysznicowej. Puściłam chłody strumień wody. Stałam tak chwilę, a potem zaczęłam powoli się myć, modląc się o to, żeby nie upaść. Wyjęłam z szafki bieliznę, szare pumpy i turkusowy za duży T-shirt. Po wszystkim poszłam do kuchni. Nie czułam się najlepiej, wiec po prostu wzięłam całą butelkę wody i wróciłam do mojego pokoju. Nie będę komentować tego, jak wygląda wnętrze mojego domu. Muszę zadzwonić do Margaret, moją ogrodniczkę. Przychodzi, w co drugi weekend, zajmuje się głównie ogrodem, ale jeśli tego potrzebuję ogarnia też dom. Biedna, napracuje się. Chyba muszę dać jej podwyżkę.Padłam na łóżko, a do ręki wzięłam telefon, który jak zawsze leżał na szafce nocnej. Godzina: 14:30. Tak długo, to ja jeszcze chyba nie spałam. To, o której zasnęłam...? Święty Boże... Wybrałam numer Justina.
- Tak, Frees? Jak się czujesz? – odebrał po dwóch sygnałach zatroskany Justin.
- Głowa mi pękaaaaaaaaaaaa.
- Kochanie, za jakieś pół godzinki będę. Ale ty śpij – poprosił.
- Nie zasnę już – jęknęłam. – A ty, jak się czujesz?
- Zaśniesz, zaśniesz. Ja się czuję świetnie.
- No dobra, spróbuję zasnąć. Buziaki, tęsknię.
- Kolorowych snów – powiedział i rozłączył się.
Po chwili zadzwoniłam do Margaret i poprosiłam, żeby tu przyszła. Powiedziała, że jest w okolicy i będzie za dziewięćdziesiąt minut. Doczłapałam się do okna otwierając je. Następnie runęłam na parapet. Ode chciało mi się spać? Aż dziwne. Sięgnęłam po poduszkę i ostatnią część „Zmierzchu”, moją ulubioną. Edward właśnie zabrał Bellę na wyspę Esme. Miałam ochotę być teraz w tym miejscu, w tym domku, było tam tak pięknie... Nurkować w oceanie, chodzić po lasach, skakać do wodospadu... Westchnęłam.
- Kici, kici... Tost! – zawołałam. Za chwilę siedział już przy moich nogach.
Głowa powoli przestawała mnie boleć i wyszłam przed dom. Poszłam na tyły, usiadłam z Tostem na kolanach i książką i telefonem w ręku na bujanej ławeczce. Nie patrząc na stos butelek po piwie włączyłam jakąś piosenkę i ponownie zanurzyłam się w lekturze. Przerwał mi dźwięk dzwonka.
- Halo? – odebrałam.
- Freesia, gdzie jesteś? – zapytał głos po drugiej stronie słuchawki.
- Justin? Siedzę sobie i czytam.
- Gdzie?
- W ogrodzie. Z tyłu domu. Czekam – powiedziałam i rozłączyłam się.
Za moment siedział już obok mnie i całował. Co chwilę szeptał „kocham cię”. Właśnie chyba zrobił mi malinkę na szyi.
- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale chciałem się dowiedzieć czy jest u was może Ryan? – odwróciłam głowę i zobaczyłam Christiana.
Młody drapał się prawą ręką w tył głowy i marszczył czoło, bo słońce świeciło mu prostu w twarz. Justin chrząknął i odsunął się delikatnie ode mnie. Miałam ochotę się na niego rzucić, ale to chyba byłoby niestosowne.
- Nie ma u nas Ryana. Coś tam mówił w nocy, że zabiera Jess i Angel do siebie. Zabrał się z nim też Aaron – powiedział mój chłopak.
- Ale nie ma go w domu, ani u Aarona. Ale ten z kolei jest u siebie...
- Stop! – powiedziałam. – Poproszę od początku. Pamiętam, że przyszły cheerlederki. I potem tańczyłam, dużo tańczyłam. Głównie z Justinem. Później chyba graliśmy w butelkę na pytania i zadania. A co było następnie to nie wiem... – wyjawiłam. Trochę głupio się z tym czułam. Alkohol miałam pierwszy raz w ręku, ktoś powinien mi powiedzieć, że wystarczy, ale po co?
- Cóż, to nie było do końca tak jak powiedziałaś. Po tym jak tańczyłaś. Jedna z blondynek, chyba Maya, uznała, że da pokaz striptizu... Chciałaś jej pomóc... – Justin spojrzał na mnie smutno.
- Nie – jęknęłam.
- Nie pozwoliłem ci. Wtedy powiedziałaś, że chcesz zagrać w butelkę na całowanie. Było wielu chętnych, ale Ryan zaproponował pytania i zadanie. Wszyscy przytaknęli. Pijany Ryan zaczął całować bodajże Davida. Ich zdjęcie już krąży po Twitterze – zaśmiał się cicho. – To głównie twoja sprawka.
Schowałam głowę między ramiona i dalej wsłuchałam się w historię opowiadaną przez Justina.
- Kiedy Angel wyjęła tort, wzięłaś kawałek, podeszłaś do Mai i rzuciłaś jej go w twarz, mówiąc, że jej nie cierpisz, nienawidzisz, nigdy jej nie lubiłaś i, że cholerna z niej suka. Powiedziałaś też, że jest okropnie brzydka, a to, że prawie widać jej gruby tyłek jest obleśne. Potem uderzyłaś ją w policzek – objęłam kolana ramionami i schowałam głowę jeszcze głębiej. – Ona wyszła, a reszta dziewczyn z jej orszaku zaczęła ci bić brawo. Jennifer poprosiła, żebyś otworzyła prezenty. Z chęcią się zgodziłaś. Przyniosłem wszystko, a ty zabrałaś się za oglądanie. Uznałaś, że zaczniesz od tych najmniejszych, żeby potem mieć frajdę z tych dużych. Ale w końcu nie wytrzymałaś i otworzyłaś ten największy. Od Christiana, Chaza i Ryana. Był tam wielki miś, nie mam pojęcia czemu, ale kupili ci moją pierwszą płytę, mnóstwo słodyczy... gumki... – przerwał na moment.
- To był plan Ryana – Beadles podniósł ręce w geście obronnym.
- I... ym... Może sama później obejrzysz prezenty? – zaproponował, a ja kiwnęłam głową. – Wszyscy się świetnie bawili, tańczyli... Później poszłaś ze mną siebie, pchnęłaś mnie na łóżko, zaczęłaś całować i rozbierać, a, że ja pozostawałem ci dłużny, to sama rozebrałaś się do bielizny. Wyszedłem z łóżka. Prawie się rozpłakałaś. Zacząłem ci śpiewać i usnęłaś.
- Naprawdę? – wyszeptałam. – Justin, przepraszam... Ja nie chciałam. Nie... nie wiedziałam co robię...
- Nie musisz się tłumaczyć...
- Dziękuję...
- Za co? – spytał zdezorientowany. Naprawdę się nie domyślał? Mógł zrobić ze mną wszystko, co tylko chciał, ale on tylko mnie uśpił...
- Mogłeś się ze mną przespać... – wykrztusiłam.
- Nie wiedziałem, czy serio tego chcesz... Ale to nieważne. Wszystko dobrze się skończyło – uśmiechnął się szczerze. – Wiesz, muszę dodać, że to też trochę moja wina. Nie powinienem był ci pozwolić...
- Nieprawda. To nie twoja wina. Tylko i wyłącznie moja – zaprotestowałam.
Znając mnie, to nawet jakby Justin nie pozwolił mi wypić następnego kieliszka, to i tak bym to zrobiła. Może to nie jest „dobre”, ale ja już tak mam i to nie moja wina. Jak coś komuś przeszkadza, to jego sprawa.
- Chodźmy na plaże... – poprosił Christian entuzjastycznie.
Justinowi spodobał się jego pomysł, a że ja głupia czułam się lepiej też musiałam pojechać. Po prostu mnie zmuszono. Ubrałam się w fioletowe bikini, które dostałam od na wczorajsze urodziny. Na to włożyłam czarne, krótkie spodenki i miętową, luźną bluzkę, która odkrywała odrobinę mój brzuch. Włosy spięłam w luźnego koka, a na nogi wciągnęłam trampki. Justin i Christian w tym czasie zabawiali się z Tostem. Biebs jest bardzo opiekuńczy, więc jestem pewna, że nie zrobili z nim niczego szalonego. Zadzwoniłam do Jess, ale nie chciała odebrać. Potem do Angel. Oznajmiła, że to była najlepsza noc w jej życiu, że jest u Ryana i ma gdzieś co powie o niej Jessica i się rozłączyła. Dzwoniłam do niej jeszcze kilka razy, ale odrzucała połączenia. Nie wiem co z Jessicą.
Pojechaliśmy do jakiegoś miejsca, o którym prawie nikt nie wie, a Just odkrył je przypadkiem. Mój chłopak wyjął z torby koc i rozłożył go na wolnym miejscu na piasku... Plaża według mnie jest to najpiękniejsze miejsce na Ziemi. Jak zwykle słońce nagrzewa wszystko dookoła. Złociste okruchy na ziemi parzą w stopy, trzeba je ochładzać w oceanie. Od strony oceanu powiewa delikatny, ciepły wiatr. Zza drzew wylatują śnieżnobiałe mewy, które latają nisko, skrzydełkami deformując obraz lustra oceanu. W blasku słońca ich grzbiety są pozłacane. Na naszej planecie nie ma piękniejszego miejsca od tej plaży. Wypoczywając tu zapominamy o wszystkich problemach. Właściwie nie myślimy o niczym. To jest właśnie prawdziwy relaks. Położyłam się obok Chrisa, bo Justin uznał, że od razu musi iść do wody. Chciał, żebym poszła z nim, ale aktualnie nie mogłam. Z telefonu leciała jakaś piosenka, bodajże Nicki Minaj – „Va Va Voom”. Zdjęłam bluzkę, i zaczęłam obracać się w stronę słońca.
- Frees? – usłyszałam przy uchu głos Christiana. – Uważaj, Justin się zbliża.
Odwróciłam się na plecy i podparłam się na łokciach. Mój chłopak szedł ociekający wodą w moją stronę.
- Oj, kochanie... – zaczęłam mówić, choć nie do końca wiedziałam co, ale przerwał mi telefon. Odebrałam. To, co następnie usłyszałam kompletnie mnie zszokowało...
_______
Cóż rozdział niespecjalnie mi się podoba, ale uznałam, że nic lepszego nie wymyślę, więc trudno.
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Znowu. Ale nie miałam do tego głowy. Teraz wszystko zaczyna się układać. Magiczne to wszystko. Wprost cudowne. <3
Za pomoc dziękuję Karolince <3 Za wszystko.Co do bloga i co do życia. <3
Jak pod rozdziałem nie będzie 5 komentarzy, to nie dodam następnego.
Za pomoc dziękuję Karolince <3 Za wszystko.Co do bloga i co do życia. <3
Jak pod rozdziałem nie będzie 5 komentarzy, to nie dodam następnego.
Kocham Was i liczę na szczerze komentarze. Zawiodłam się ostatnio. 7 kom, 5 kom, 2 kom ? Chyba odwrotnie to powinno wyglądać. Uwierzcie znoszę krytykę, a poza tym, pomaga mi się poprawić.
Do następnego ;*
Do następnego ;*
Ale justin jest słodki <3
OdpowiedzUsuńMój chłooooopaaaak
kc
świeny jak zawszeeeee
Świetny rozdział, a na ilość komentarzy nie zwracaj uwagi, bo dobrze piszesz : )
OdpowiedzUsuńOj nie przejmuj się ilością komentarzy, jesteś świetna! A rozdział cudowny, wspaniały, fantastyczny, nie wiem, co jeszcze wymyślić. Nie każ mi się bardziej rozpisywaać! <3
OdpowiedzUsuńto jest świetne.
OdpowiedzUsuńmusiałaś skończyć w takim momencie?!? :o
Pisze piątyyy , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM, SERIO UWIELBIAM. CZYTAM OD WCZORAJ DODAWAJ NASTĘPNY <3
OdpowiedzUsuńjak chce ci się to zajrzyj na nowego bloga z opowiadaniem o jb którego jestem współautorką - Fałeeeek http://love-is-evil-spell-it-backward.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbaceufvuae Wika, no weź, dawaj mi tu następny! Boziu, to jest piękne. Potrafisz wszystko ładne ubrać w słowa, aj świetny rozdział, po prostu <3
OdpowiedzUsuńPS chciałaś 5. komentarzy? To łap 9. ode mnie :)
marzenie mieć takiego chłopaka
OdpowiedzUsuńi love you ♥